"Nikt nie wie kim jest tytułowa »pani«, a ujęte w podtytule zło, które »czai się za murami klasztoru«, grasuje na zewnątrz. Boję się, że ta książka może godzić w sacrum tego miejsca", pisze Reiner Sachs.
Po publikacji tekstu nt. promocji książki K. Koziołka "Imię pani" ("Gość Legnicki" nr 48. z 3 grudnia ub. r.), z naszą redakcją skontaktował się Rainer Sachs, historyk i archiwista, na co dzień pracownik konsulatu Niemiec we Wrocławiu. Poniżej treść listu, jaki przesłał w tej sprawie.
Pokusa nie-Willmanowska
Od kilku tygodni literatura o Krzeszowie jest bogatsza o pozycję dotychczas w niej nieobecnego gatunku. Jest nią powieść kryminalna retro "Imię Pani", w której również sławna miejscowa gospoda Pokusa Willmanowska odgrywa pewną rolę. Autor Krzysztof Koziołek opisuje zmagania komisarza Gustava Dewarta, który dzięki pośrednictwu swego wuja Ferdinanda Pointstingla korzysta z gościny opata benedyktynów krzeszowskich Alberta Pallentina, w tle zaś dochodzi do serii tajemniczych mordów w klasztorze i jego otoczeniu. Przebywanie w takim miejscu jak klasztor krzeszowski zobowiązuje, więc Dewart, przechodząc przez kolejne stacje układanki kryminalnej, szczegółowo obrazuje w swej głowie historię terenu, na którym prowadzi dochodzenie oraz kontempluje piękno oglądanych arcydzieł sztuki, co mimochodem daje szansę przekazania ogromnej dawki informacji o licznych tamtejszych atrakcjach turystycznych. Zostały one podane rzetelnie i zgodnie z obecnym stanem wiedzy, z wyjątkiem nieprawdziwego stwierdzenia o istnieniu jakoby różniących się między sobą metrów protestanckich i katolickich (s. 6).1 Chęć reflektowania tych wiadomości u wspomnianego komisarza jest tak silna, że trudno oprzeć się wrażeniu, iż mamy do czynienia z przewodnikiem turystycznym zawierającym wątek kryminalny, nie zaś odwrotnie. Książka z pewnością niejedną osobę zainspiruje do odwiedzenia sanktuarium i jego okolic.