Masz obawy czy przyjąć pielgrzymów podczas ŚDM? Oto świadectwa tych, którzy ich nie mają.
Tadeusz Wilk, emeryt
Przyjmujemy pielgrzymów od kiedy tylko chodzą na piesze pielgrzymi z Legnicy. Mieszkaliśmy wcześniej w Koskowicach i już na tydzień przed przyjściem Pieszej Pielgrzymki Legnickiej szykowaliśmy się i czekaliśmy, kto do nas zajdzie. Przyjmowaliśmy pielgrzymów jak leci, nie mieliśmy wcale jakichś upatrzonych osób. Jest to więc jakaś taka nasza rodzinna tradycja. Trzeba pomagać i taka pomoc jakoś tak z serca wychodzi. Dzieci moje też chodziły na piesze pielgrzymki i ich też gdzieś daleko od domu ktoś ich przyjmował nie pytając kim są. Więc pomoc nasza jest sercem za serce. Sam też pielgrzymowałem w Rajdzie dla Życia i przyjmowali nas obcy ludzie. Sama przyjemność przyjąć pielgrzyma i dzielić się z nim dobrocią. A to że będzie mieć problem z językiem, z dogadywaniem się, to jasne, że zdaję sobie sprawę! Bo my raczej „rusko” niż anglojęzyczni jesteśmy. Mamy przecież już ponad 60 lat. Wiem, że pojawią się trudności, ale przecież to też są ludzie. A z ludźmi zawsze idzie się dogadać. No mam nadzieję, że i oni nauczą się kilku słów po polsku. Jakoś to będzie.