"Nikt nie wie kim jest tytułowa »pani«, a ujęte w podtytule zło, które »czai się za murami klasztoru«, grasuje na zewnątrz. Boję się, że ta książka może godzić w sacrum tego miejsca", pisze Reiner Sachs.
Podsumowując powyższe uwagi należy przyjąć, że nie najgorzej napisana powieść kryminalna Krzysztofa Koziołka z pewnością zdobędzie pewną liczbę zwolenników, z których być może niejeden zdecyduje się na odwiedzenie miejsca opisanych tu fikcyjnych wydarzeń. Gorzej, jeśli w umyśle takiego czytelnika konsekwentna taktyka promocyjna autora książki doprowadzi do przesłonięcia rzeczywistego i wielkiego znaczenia klasztoru krzeszowskiego oraz jego wyjątkowości, wszak za jego murami pracowano w tymże właśnie czasie nad edycją dzieł świętych Ojców Kościoła, przede wszystkim Bedy Venerabilis, zaś wydawnictwo ojców krzeszowskich było jednym z najważniejszych filarów ówczesnego ruchu odnowy liturgicznej. Szacunek przed ogromem wysiłków i wielkością dokonań ojców benedyktynów był tak wielki, iż raporty z Krzeszowa dla gazet niemieckich autorstwa jednego z najwybitniejszych malarzy ekspresjonizmu, który do dziś w berlińskiej Galerii Narodowej ma odrębną salę, głęboko wierzącego wyznawcy judaizmu Ludwiga Meidnera (1884-1966), były istnymi hymnami pochwalnymi dla osiągnięć zarówno artystycznych jego kolegi po fachu Michaela Leopolda Willmanna (1630-1706), jak i dla postawy badawczej niemieckich mnichów.