Karmelita bosy posługujący w Usolu Syberyjskim opowiada o rzeczywistości misyjnej na ogromnych terytoriach.
Po przybyciu kapłana, Msze św. sprawowano początkowo w prywatnych domach. Później udało się wykupić budynek, który kiedyś pełnił funkcję osiedlowego sklepu z pieczywem. Tam została prowizorycznie urządzona parafia i pierwsza kaplica.
Karmelici bosi przybyli na miejsce 14 grudnia 1999 r., we wspomnienie św. Jana od Krzyża. Budynek byłego sklepu udało się gruntownie wyremontować na cele kultu religijnego. Kościół pw. św. Rafała Kalinowskiego konsekrowano 16 listopada 2016 r., we wspomnienie M.B. Ostrobramskiej i w wigilię 25. rocznicy kanonizacji patrona.
Obecnie, prócz wspólnoty męskiej, przy parafii w Usolu działa zgromadzenie sióstr albertynek, prowadzących świetlicę dla dzieci z rodzin będących w trudnościach oraz klasztor karmelitanek, które wciąż oczekują nowych powołań.
- Mówi się, że w krajach, do których misjonarze przybyli głosić Ewangelię, powołania pojawiają się po jakichś 70 latach, najczęściej już w stabilnych rodzinach ludzi wierzących – tłumaczy o. Mirosław. - Cieszymy się, że dzięki pracy sióstr albertynek, i w naszej parafii mamy już dwie takie rodziny. Nowe małżeństwa wychowały się u nas. Oni tutaj zostali ochrzczeni, przyjmowali sakramenty, wreszcie, wzięli ślub – tłumaczy zakonnik. - Dziecko jednej z rodzin zostało ministrantem. Trochę się boi, ale tato zawsze siedzi w sąsiedniej ławce i podpowiada – cieszy się o. Zięba, który ma nadzieję na kolejne powołania.
Warto wiedzieć, że ostatnich latach diecezjalne grono werbistów zasiliło już trzech Rosjan, a u klaretynów pojawiło się dwóch nowych zakonników.
Ciąg dalszy artykułu na stronie czwartej