Prawie 500 jednakowych, białych krzyży. Wypielęgnowane groby w równiutkich odstępach. To nie cmentarz wojskowy, tylko parafialny kerchow w serbołużyckiej Ralbicy.
To miejsce jest wyjątkowe nie tylko dlatego, że parafialny cmentarz w górnołużyckiej Ralbicy to duchowy i kulturowy skarb na skalę europejską. Także dlatego, że - jak obrazowo mówi ks. Michał Nawka, proboszcz w Ralbicy - to miejsce spełnia dziś taką samą rolę, jak studnia w średniowiecznym mieście.
- Tutaj spotykają się rodziny, przyjaciele na towarzyskich pogaduszkach, a nawet kumy, żeby wymienić zwykłe plotki - śmieje się. A wie, o czym mówi, bo probostwo w Ralbicy objął przed 18 laty.
Równi przed Bogiem
Nie zawsze wokół parafialnego kościoła rozciągał się - tak jak dziś - las białych, jednakowych krzyży. Od średniowiecza aż do pierwszej połowy XIX w. groby na cmentarzu parafialnym w Ralbicy wyglądały różnorako. Były kwatery z kamienia, ale były i drewniane. Mniejsze ale i bardziej okazałe. Murowane, albo biedne - zrobione ze zwykłych, sosnowych desek.
Trafiały się nawet rodzinne grobowce. Górne Łużyce do dziś pełne są nekropolii o bardzo silnie zarysowanym charakterze słowiańskim, obfitujące w groby z krzyżami krytymi „daszkami”, tak powszechnymi na wschodzie Europy.
Jednak w prowincjonalnych Ralbicach zaistniał przed laty fakt niezwykły, fakt z gatunku i wagi przemian duchowych i obyczajowych, jakie zachodziły wówczas tylko w największych i najbardziej cywilizowanych centrach kulturowych Europy. Ralbiczanie postanowili coś o sobie samych, i to w sposób niezwykle solidarny.
Przełom nastąpił w 1843 r. Pewnego dnia parafianie uznali, że sytuacja, w której na jednym, katolickim cmentarzu, znajdują się obok bogatych grobów, kontrastujące z nimi kwatery najuboższych mieszkańców wsi, nie może dalej mieć miejsca. „Przecież jesteśmy wszyscy równi przed Bogiem” - argumentowali projektodawcy nowatorskiej inicjatywy. „Dlatego na naszym cmentarzu groby powinny być jednakowe. Co nie znaczy, że mało okazałe. Wręcz przeciwnie” - dowodzili. I jak postanowili, tak zrobili.
- Poszło im to tym łatwiej, że na taki projekt przystała od razu zdecydowana większość ralbickich parafian – opowiada ks. Michał Nawka, proboszcz parafii p.w. św. Katarzyny w Ralbicach. Wtedy to właśnie na kerchowie pojawiły się pierwsze białe krzyże, z charakterystycznymi, owalnymi tabliczkami na dole.
Do dziś figurki Chrystusa ukrzyżowanego i kilka elementów dekoracji krzyża, powlekanych jest szczerozłotymi płatkami. Zarówno ta praca, jak i wykonanie wszystkich krzyży na cmentarzu, należy do jednego człowieka – rzeźbiarza Nikolausa Dyrlicha (Dürlicha) z niedalekiej Nowej Wjeski (Neudörfel).
Schedę w dobre ręce oddam...
Warsztat nie wygląda okazale, za to bardzo profesjonalnie. Klimat ciężkiej pracy miesza się w nim z atmosferą dawnych wieków. Wszystko przez przeżarte kornikami i odłupane zębem czasu dziesiątki postaci Chrystusa, wiszących niemal na każdym skrawku ścian warsztatu, i dzielących te miejsca z ramami starych obrazów, XVIII-wiecznymi figurami świętych i starożytnymi płaskorzeźbami Dróg Krzyżowych.