Prawie 500 jednakowych, białych krzyży. Wypielęgnowane groby w równiutkich odstępach. To nie cmentarz wojskowy, tylko parafialny kerchow w serbołużyckiej Ralbicy.
Jego bezpośrednie i stanowcze wyjaśnienia wzbudzają szacunek dla parafian Ralbicy i pewność, że ich przodkowie dokonali właściwego wyboru. Nawet brak rodzinnych grobowców nie zakłóca tutaj spokoju sumienia ani wiernych, ani ich pasterza.
Żałobna czystość
1 listopada jest w całych katolickich Niemczech dniem odwiedzania grobów w miejscach swojego zamieszkania. Dopiero w dzień Wszystkich Wiernych Zmarłych Niemcy wyruszają do swoich rodzinnych miejscowości, gdzie spoczywają prochy ich rodziców i dziadków.
Także łużyckie cmentarze zapełniają się wtedy jeszcze bardziej niż w dzień powszedni. „Chude duše” – jak nazywają ten dzień górnołużyccy Serbowie, poświęcone są pamięci o tych, którzy odeszli.
Ks. Měrćin Salowski, były proboszcz parafii w sąsiedniej Chróścicy (Crostwitz) opowiada, że tego dnia w kościołach parafialnych odczytywane są nazwiska wszystkich osób zmarłych w parafii od czasu zeszłorocznego Święta Zmarłych.
- Następnie kapłan w towarzystwie wiernych podchodzi kolejno do każdego grobu, aby poświęcić go święcona wodą - wyjaśnia ks. Salowski.
W Ralbicy taka ceremonia rozpoczyna się u grobu najwcześniej pochowanej osoby, a kończy w miejscu najbardziej niedawnych pochówków. W Ralbicach zmarli wierni chowani są bowiem według żelaznej, chronologicznej kolejności. Tylko to i owalna tabliczka na krzyżu odróżnia ich kwietny u dołu i śnieżnobiały u góry grób od setek innych.
Biel - w odczuciu większości Polaków radosny, weselny kolor, na cmentarzu może dziwić, a nawet zniechęcać. Niesłusznie. - Od prawieków biel była dla Słowian synonimem żałoby. Jednak warto zwrócić uwagę, że był to dla nich także kolor niewinności - podkreśla kulturoznawczyni, dr Monika Bisek.
W jednym i drugim przypadku wydaje się, że jest to barwa najbardziej adekwatna dla miejsca, w którym majestat śmierci mocno splata się ludzką codziennością.
Nie dajcie się, Serbołużyczanie!
Bo paradoksalnie, cmentarz w Ralbicach z roku na rok coraz bardziej ożywa. Dzieje się tak w kontekście taniej popularności, której to miejsce pada co roku większą ofiarą.
- Rzeczywiście, okresie przemian ustrojowych w Europie środkowo-wschodniej, zaobserwowaliśmy coraz większe zainteresowanie cmentarzem w Ralbicach wśród turystów. Nie tylko z Niemiec, także Polski, Czech i innych krajów Europy. Przyjeżdżają specjalnie po to, żeby go zobaczyć, sfotografować, pocmokać nad niecodziennym widokiem i... wyjechać.
Pozbawiona duchowego aspektu turystyka może z niejednego miejsca, gdzie od stuleci króluje genius loci, zrobić miejsce powierzchownej popularności.
Wydaje się jednak, że komu jak komu, ale dwu tysiącom ralbickich parafian nie tak łatwo będzie wydrzeć z serc i dusz ten skrawek łużyckiej ziemi. W niej bowiem nie tylko znajdują się prochy ich przodków, ale także głęboko zakorzeniona tradycja i przywiązanie do wiary.
Tekst został opublikowany po raz pierwszy w 44. numerze "Gościa Legnickiego" z 1 listopada 2009 r.