Karpacz. Kaplica bez kantów przejdź do galerii

Dla nas jest to po prostu kaplica na szczycie Śnieżki. Gdy powstawała, była symbolem bardzo ważnej deklaracji światopoglądowej.

Kaplica pw. św. Wawrzyńca na Śnieżce od początku swojego istnienia była symbolem tego, że nawet gdyby część społeczeństwa tak bardzo, bardzo pragnęła usunięcia symboli religijnych z przestrzeni publicznej, to tego się po prostu nie da zrobić.

Doroczny odpust ku czci św. Wawrzyńca, który każdego 10 sierpnia ściąga na szczyt Śnieżki setki a czasami i tysiące wiernych. Wśród nich zdecydowaną większość stanowią zwykli turyści, ale pomiędzy nimi zauważyć można czerwone bluzy przewodników sudeckich oraz ratowników karkonoskiej grupy GOPR. Jeżeli wspomnimy o ludziach w zielonych polarach, czyli pracownikach Karkonoskiego Parku Narodowego, to wyliczymy większość ludzi gór, którzy tego dnia przeżywają swoje oficjalne lub nieoficjalne święto. I właśnie - to oni sami, spotykając się na co dzień z nieprzewidywalnością pogody, zachowaniem turystów, ułomnością sprzętu i zawodnością procedur, sami zapragnęli mieć swojego patrona. I to oni sami wskazali na św. Wawrzyńca - tego, który od 300 lat czuwa nad karkonoskimi szczytami.

Na pewno, być może

Kult tego świętego w Karkonoszach został udokumentowany po raz pierwszy pod koniec XVI wieku, kiedy to 7 sierpnia 1577 roku z czeskiego Trutnova wyruszyła 12-osobowa pielgrzymka na Śnieżkę. Kult świętego diakona z Rzymu musiał więc tu istnieć wcześniej. Dlaczego? Oczywiście, nikt  tego nie jest pewny w 100 procentach. Ale jedna z wersji tłumaczy to patronowaniem przez Wawrzyńca różnym zawodom związanym z wykorzystywaniem ognia. Sam miał umrzeć na rozżarzonych węglach... A takimi rzemieślnikami działającymi za pomocą ognia byli chociażby wytapiacze szkła. To oni w tamtych czasach zamieszkiwali odległe górskie polany, na których wytapiali szkło i skąd chodzili na wyprawy w góry w poszukiwaniu minerałów niezbędnych do swojego rzemiosła. W 1225 r. kowarscy górnicy i hutnicy wybudować mieli drewnianą kaplicę pod wezwaniem św. Wawrzyńca. Po drugiej stronie Kotliny Jeleniogórskiej w zbocza gór Kaczawskich wcina się Dziwiszów, w którym dumnie stoi kościół pw. św. Wawrzyńca. 

Istnieje też legenda o jednym z pierwszych odkrywców złóż rud żelaza w Kowarach i Miedziance, który już w XII wieku pracował w Karkonoszach, a miano go zwać mistrzem Laurentiusem Angelusem. I może jest to prawda, a może jest to tylko dowód na istnienie w tym miejscu kultu św. Wawrzyńca, który przecież po łacinie zwany jest Laurencjuszem.

Wojna o miedzę

Jakby nie było, fundator kaplicy św. Wawrzyńca na Śnieżce, hrabia Christoph Leopold von Schaffgotsch, chciał wykorzystać postać tego świętego w sporze granicznym, jaki toczył z sąsiadami. Nie była to zapewne kwestia ambicji co raczej twardych interesów. Ten kto miał dostęp do Karkonoszy, miał dostęp do minerałów i rud różnego rodzaju minerałów,a więc kontrolował ich sprzedaż, czyli budżet własnej rodziny. Ponoć ważnym elementem fundacji było przegonienie złych duchów, które rzekomo miały zamieszkiwać Karkonosze. 

Hrabia najął więc Bartłomieja Nantwiga z Gryfowa Śląskiego (wówczas nosił nazwę Greiffenberg) i zlecił mu postawienie kaplicy. Trudzić się miało przy tym aż 60 budowlańców. Prace ruszyły już w 1665 roku, ale nie można mówić o biciu rekordów budowniczych, bo poświęcenie gotowego obiektu odbyło się dopiero 10 sierpnia 1681 roku. Uczynił to legendarny dzisiaj reformator krzeszowskiego opactwa cystersów Bernard Rosa. 

To cystersi z dóbr Schaffgotschów, a więc Cieplic, otoczyli to miejsce opieką duszpasterską. Regularnie pięć, a potem trzy razy w roku odprawiali w kaplicy Msze św. Czynili tak aż do 1810 roku, kiedy to państwo pruskie skasowało katolickie zakony. Wówczas to ołtarz główny z sekularyzowanej kaplicy trafił do kaplicy pw. św. Anny na zboczu Grabowca. W latach 1824-1854 dawna kaplica służyła jako schronisko.

Długi cień ojca

Postawienie katolickiej kaplicy na szczycie najwyższego wzniesienia Gór Olbrzymich (wówczas Karkonosze nosiły nazwę Riesengebirge a więc Góry Olbrzymie) mogło mieć też dodatkowy aspekt. Otóż Christoph Leopold von Schaffgotsch był pierwszym w rodzinie katolikiem. Jego ojciec Hans Ulrich w roku 1635 został ścięty mieczem przez kata. Była to kara za opowiedzenie się po złej stronie w czasie wojny 30-letniej. Hans Urlich był wysoko postawionym generałem i zacięcie walczył na Śląsku, wspierając m.in. legendarnego gen. A. von Wallensteina. Zmienne losy i kaprysy wojen sprawiły, że został pojmany i skazany, a jego cały majątek został skonfiskowany. Jego synowie przeszli na katolicyzm, a najambitniejszy z nich Christoph Leopold odzyskał za swojego życia prawie cały majątek ojca - oprócz dóbr żmigrodzkich.

Gdy w 1648 roku podpisywano pokój westfalski kończący wojnę 30-letnią, na Śląsku na dobre zagościła kontrreformacja. Ten katolicki ruch odnowy religijnej miał powstrzymać rozwój doktryny protestanckiej na Śląsku w każdy możliwy sposób. Dobrym przykładem tej działalności jest czas opata Bernarda Rosy w Krzeszowie. To on rozpoczął wielką reformę dóbr krzeszowskiego opactwa, która doprowadziła z jednej strony do przebudowy kompleksu i powstania m.in. kościoła pw. św. Józefa i późniejszej bazyliki mniejszej pw. Wniebowzięcia NMP, rozwoju warsztatów malarskich, rzeźbiarskich i murarskich ale także rozwój szkolnictwa w jego dobrach i podniesienia poziomu wiedzy religijnej m.in. poprzez rozwój Bractwa św. Józefa. Były też i ciemne strony tych działań, gdyż opat nie wahał się usuwać ze swoich dóbr mieszkańców, którzy nie chcieli powrócić do wiary katolickiej. 

Postawienie katolickiej świątyni na najwyższym szczycie Karkonoszy przez katolika-neofitę, a poświęconą przez opata znanego z szerokiej rekatolicyzacji Śląska miało więc aspekt podkreślenia panowania katolicyzmu w tej części Rzeszy Niemieckiej. 

Renesans

Gdy po II wojnie światowej granica państwa była pod ścisłą kontrolą i obserwacją Wojsk Obrony Pogranicza, ruch tak turystyczny jak i pielgrzymkowy był mocno ograniczony. Przemiany początku lat 80. XX wieku stały się pretekstem do zainteresowania się kaplicą na szczycie przez ludzi gór. I tak doszło do remontu po którym od 1981 roku kaplica służy znowu ludziom do modlitwy. Dodatkowo właśnie wtedy, w 1981 roku, w trzechsetną rocznicę poświęcenia kaplicy na szczycie Śnieżki, ówczesny członek Zarządu Koła Przewodników Sudeckich - Jerzy Pokój - przedstawił wniosek o ustanowienie w dniu 10 sierpnia święta przewodników sudeckich. Z upływem lat ze świętem zaczęli utożsamiać się także ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, funkcjonariusze Straży Granicznej, służby Karkonoskiego Parku Narodowego, a dzień odpustu stał się wspólnym świętem ludzi gór.

Dzisiaj

Obecnie kaplica dzierży palmę (nomen omen tak jest przedstawiany św. Wawrzyniec) palmę pierwszeństwa w kategorii najwyżej położony obiekt sakralny w Polsce. Nie jest już schroniskiem ale faktycznym obiektem sprawowania kultu Bożego. Można zażartować, że Msze św. są okazją do spotkań na najwyższym poziomie... W ostatnich latach bywali tutaj prezydenci Czech i Polski, a także różni przedstawiciele Kościoła. 

W sobotę 10 sierpnia 2024 roku na szczycie Śnieżki znowu ma zostać odprawiona Msza św. Mają być obecni wierni z Czech, Niemiec i Polski. Z Pragi przyjedzie prymas Czech abp Jan Graubner, z Goerlitz Wolfgang Ipolt. Będą obecni także polscy biskupi, kapłani i wierni świeccy. 

« 1 »