Publikujemy fragmenty świadectw osób bliskich prochowickiemu księdzu. Po przemówieniach biskup legnicki odczytał słowa zapisane w testamencie zmarłego kapłana.
W sobotę 24 października pożegnaliśmy śp. ks. dra Tadeusza Dąbskiego. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się jednak już w piątek. Dni te stanowiły okazję do dzielenia się wspomnieniami o zmarłym księdzu. - Po drugiej stronie życia patrzy na nas po swojemu i tak, jak na tym portrecie, uśmiecha się do każdego z nas – mówił na początku Eucharystii w intencji zmarłego kapłana ks. Józef Lisowski, kanclerz Legnickiej Kurii Biskupiej.
W trakcie homilii kapłan podzielił się z wiernymi poruszającą historią o przyjeździe do Prochowic ks. prof. Dariusza Mikody, posługującego na co dzień we Włoszech. - W dniu wczorajszym z ks. Patrykiem (wikariuszem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Prochowicach przyp.red.) doświadczyliśmy wielkiej prawdy o przyjaźni (…) Jak bardzo trzeba kochać drugiego człowieka, by spędzić w samochodzie 20 godzin. 1400 km niełatwej drogi w korkach. Jak trzeba kochać, aby tutaj, w tym kościele, przez krótkie pół godziny sprawować Eucharystię za swojego przyjaciela ks. Tadeusza. Jak trzeba kochać, by po pół godziny, bez łyka kawy czy herbaty wsiąść w samochód i wracać do Modeny, do Italii. Kiedy to mówię, mam poczucie, że Tadziu miał i ma wielu takich przyjaciół. To właśnie jest ta wielka prawda o przyjaźni, która tak bardzo mocno w tych dniach powinna wybrzmieć – mówił wyraźnie wzruszony ks. J. Lisowski.
Swoimi wspomnieniami o zmarłym księdzu dzielili się również uczestnicy sobotniej Mszy św. pogrzebowej:
Alicja Sielicka, burmistrz Prochowic: „Często powtarzałeś: «Miłość jest wymagająca». Wymagałeś przede wszystkim od siebie (…). Wychowywałeś i otaczałeś ojcowską troską wiele pokoleń swoich współpracowników. Również duchownych, którzy zawsze mieli klucz do twego serca i plebanii, a traktowali ją jak dom (…). W swojej skromności i dobroci pomagałeś cichutko, bezszelestnie, ale bardzo skutecznie. (…) Pamiętam nasze ostatnie spotkanie w ratuszu, zaledwie trzy tygodnie temu: pełne ciepła, uśmiechów i nowych planów. Tym trudniej jest dzisiaj się pożegnać”.
Maria Maćkowiak, przewodnicząca rady parafialnej: „Szczególnie dziękujemy za to, że gdy zaczęła się pandemia, mogliśmy się zawsze razem modlić, chociaż na odległość, ale widząc twoją troskę i obecność, czuliśmy się bezpieczni, podniesieni na duchu, a dzisiaj bezbronni i przestraszeni. (…) Smuciłeś się z nami i z nami się cieszyłeś. Dbałeś też o rzeczy materialne parafii, wystarczy się rozejrzeć wkoło (…) Przepraszamy, że czasami byliśmy krytyczni wobec ciebie, nieufni i źli na twoją krytykę i upór. Dzisiaj wiemy, że była to motywacja do zmieniania nas na lepsze (…) Wierzymy, że dobrzy proboszczowie nigdy nie zapominają o swojej parafii. Po śmierci również.”
Ks. Julian Rafałko, dziekan kłodzki, rocznikowy kolega ks. Tadeusza: „ Trochę nas zaskoczyłeś, Tadziu. Wybieraliśmy się do Ciebie dopiero za kilka dni na imieniny. Tego spotkania jednak nie sygnalizowałeś w żaden sposób (…) 35 lat temu, we wrześniu 1985 r. rozpoczynaliśmy w WSD we Wrocławiu te nasze wspólne drogi kapłańskie (…) zamieszkaliśmy w jednym pokoju. Bardzo mi imponowało to, że twój starszy brat kapłan – Janek – przywiózł Cię do seminarium. Od razu miałem wyobrażenie, że to jest szczególna rodzina, która wydaje kapłanów (…) Ta Twoja wielka pracowitość i skromność… Może właśnie dlatego nie sygnalizowałeś tego dzisiejszego spotkania, byśmy nie robili żadnej pompy. Nigdy nie zależało Ci na tym splendorze (…) Powtarzałeś, że kapłan jest przede wszystkim kapłanem na parafii. Tą posługą najbardziej się cieszyłeś. (…) Naprawdę byłeś dla nas autorytetem, a przy tym to Twoje poczucie humoru, skromność i delikatność…. I tak, w tym duchu, bardzo po cichu, odchodzisz od nas”.
Wspomnienia ks. Andrzeja Białka, bratanicy ks. Tadeusza, biskupa Z. Kiernikowskiego oraz fragment testamentu zmarłego księdza przeczytasz na stronie drugiej