Przy kawie, od słowa do słowa, wpadli na pomysł, by rowerami dotrzeć do Santiago de Compostela.
Sześciu bolesławian podjęło się rowerowej wyprawy do Santiago de Compostela.
- Po którejś Mszy św. niedzielnej spotkaliśmy się na kawie z ks. Dawidem. Mówiliśmy, że może zrobimy „coś rowerowego” dla parafii. W pewnym momencie padło: „camino”. Ja na pieszej pielgrzymce na Jasną Górę byłem 9 razy. Wiem, czym jest pielgrzymowanie. Nie mogę teraz chodzić, ale brakuje mi tego. Dlatego ruszam… - mówi Radek Makówka.
Plan wyprawy jest prosty - spakowane rowery lecą z pielgrzymami z Berlina do Santander. Tam pątnicy wsiadają na jednoślady i tzw. Drogą Północną (Camino del Norte) jadą do Santiago de Compostela, do grobu św. Jakuba Większego. Później jeszcze trzeba będzie dojechać do Porto, skąd wrócą do Polski.
- W przybliżeniu znamy trasę, ale nie wiemy, gdzie będziemy spać. Nie da rady z góry zaplanować noclegów na tak długiej trasie. Trzeba zawierzyć się Panu Bogu. To on prowadzi.- mówi ks. Dawid Kostecki.
Żeby przy bazylice w Santiago pielgrzymi otrzymali dokument potwierdzający pokonanie Szlaku św. Jakuba, muszą na rowerach pokonać
- Spokojnie to pokonamy. Do Santiago mamy ok. 550-