W Polkowicach ponad 300 zawodników pobiegło ulicami miasta by po raz drugi uczcić pamięć ks. Jerzego Gnatczyka. Kapelan miedziowej Solidarności sprawił, że 36. lat temu w kopalniach nie polała się krew.
Ośmiokilometrowa trasa wiodła ulicami miasta, w którym w 1981 r. rozegrała się jedna z najbardziej dramatycznych historii stanu wojennego. Górnicy, którzy wtedy uczestniczyli w strajku okupacyjnym kopalni "Rudna Główna" zostali otoczeni przez wojsko, ZOMO i milicję.
W akcie desperacji podjęli próbę ucieczki. Ta wiodła ulicami miasta do kościoła św. Barbary należącego do parafii pw. św. Michała Archanioła. Jej proboszczem był śp. ks. Jerzy Gniatczyk. Kapłan udzielił azylu ściganym przez zomowców górnikom. Później ukrywał ich przed Służbą Bezpieczeństwa i milicją.
Po 36 latach od tamtych wydarzeń ulicami Polkowic pobiegli ci, którzy pamiętali tamte wydarzenia, ich synowie i wnuki. Wielu z nich przypominało postać bohaterskiego księdza, który stał się symbolem górniczego oporu przeciwko władzy ludowej.
- Ksiądz Jerzy był moim przyjacielem - mówi Janusz Białocki, komandor biegu, jego komentator i współtwórca. - Trudno oddać, co mu zawdzięcza moje pokolenie polkowiczan żyjących w stanie wojennym. On był naszym drogowskazem i naszym ratunkiem. Przede wszystkim duchowym - mówi.
O kapelanie górniczej "Solidarności" z czasów stanu wojennego mówił także Krzysztof Porębski, dyrektor ZG Rudna Główna. Zwrócił uwagę, że to m.in. dzięki obecności ks. Gniatczyka w Polkowicach nie polała się wtedy krew.
- Podziękujmy dzisiaj oklaskami tym, dzięki którym wielki protest robotniczy górników Polskiej Miedzi nie zamienił się w dramat, do jakiego doszło np. w kopani "Wujek" na Śląsku - mówił dyrektor Porębski.
Przed startem do biegu delegacja KGHM i samorządowców złożyła wieniec pod pomnikiem górnika, który stoi tuż przy wejściu do kopalni "Rudna Główna".
Wśród zawodników, którzy stanęli na starcie drugiego biegu im. ks. J. Gnatczyka byli zarówno mieszkańcy regionu, jak i osoby które do Polkowic przyjechały z daleka. Biegaczom z Głogowa, Jerzmanowej, Lubina czy Grodowca, towarzyszyli zawodnicy z Żar, Jeleniej Góry oraz Lubania.
Bieg obywał się w skrajnie niesprzyjającej pogodzie. Aura zafundowała biegaczom wiatr, śnieg i deszcz. Na szczęście nie było to przeszkodą dla zawodników.