Budowa drogi ekspresowej przecinającej diecezję legnicką burzy kilkuwiekowy ład komunikacyjny stworzony przez Fryderyka II.
Do końca XVIII w. drogi w Europie były niekończącym się grzęzawiskiem. Każda podróż była nie tylko niebezpieczna, ale i bardzo uciążliwa.
Wymagała solidnej karocy, mocnych koni i wielkiej determinacji. Król Prus Fryderyk II Wielki powiedział w końcu: dość! Kosztem gigantycznych kwot z państwowej kasy zbudowano sieć dróg łączących największe miasta Prus oraz biegnących w strategiczne miejsca przy granicach. Dzięki temu armia Fryderyka pokonywała w ciągu jednego dnia 2,5-krotnie większy dystans niż wojska konkurentów. Budowa dróg wojskowych (niem. Heerenweg) była także przełomem w komunikacji cywilnej, bo podczas pokoju służyły zwykłym obywatelom. Jak wielką wagę przywiązywano do genezy dróg wojskowych, świadczy to, że po dojściu Hitlera do władzy Polkowice (niem. Polkwitz), leżące na trasie takiej drogi wojskowej, przemianowano na Heerwegen. Sieć Heerenweg zdeterminował system komunikacyjny w naszej części Europy na następne stulecia. Zarówno zjednoczone Niemcy Bismarcka, jak i III Rzesza tylko usprawniały ich bieg, dokonując tylko ulepszeń zgodnych z wymogami czasów. Tak powstawały słynne, bo najnowocześniejsze wówczas w Europie, hitlerowskie autostrady. Po tych fryderycjańskich Heerenwege jeździł każdy z nas, wybierając się do Wrocławia, Szczecina, Berlina czy Gdańska.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się