Nad zbiorowym grobem więźniów obozu koncentracyjnego stoi krzyż. Kiedyś to miejsce było cmentarzem żydowskim. Dla Żydów to nadal miejsce uświęcone.
W lipcu ub.r. zakończyły się tu archeologiczne prace sondażowe. Miały zbadać, czy w ostatnich miesiącach wojny Niemcy pochowali tam prawie dwustu więźniów. Pieniądze na badania dało miasto.
Jak mówi Anna Pansewicz, doktorantka Uniwersytetu Wrocławskiego i kierownik prac, udało się zlokalizować dwa masowe groby. - Upewniliśmy się, że jest to miejsce spoczynku zamordowanych więźniów z kilku krajów.
Zespół Anny Pansewicz miał na prowadzenie prac archeologicznych w tym miejscu wszelkie potrzebne zezwolenia. Są aktualne do dziś. Nad jednym ze zlokalizowanych grobów lokalne Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne ustawiło krzyż. Wkrótce pojawiły się tam znicze i kwiaty. 1 listopada przy krzyżu odprawiono Mszę św.
Ukoronowaniem badań Anny Pansewicz miała być ekshumacja szczątków. Pieniądze na to obiecał Urząd Marszałkowski. Na wiosnę tego roku z władzami uniwersytetu skontaktował się rabin Michael Schudrich, przewodniczący Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy. Rabin Schudrich, który jest także naczelnym rabinem Polski, pytał, jak się to stało, że prace archeologiczne przeprowadzono bez zawiadomienia środowisk żydowskich. Pismo o podobnej treści trafiło także do władz Kamiennej Góry.
Komisja Rabiniczna ds. Cmentarzy ustaliła bowiem, że prace archeologiczne na tym trenie prowadzone były przy użyciu ciężkiego sprzętu. Jak pisze komisja w liście przesłanym do naszej redakcji, działania takie stoją w sprzeczności z tradycją żydowską, która wyraźnie zakazuje ingerowania w strukturę ziemi na cmentarzach żydowskich z uwagi na niebezpieczeństwo naruszenia kości zmarłych.
"Wierzymy, że szczątki ludzkie pozostają w łączności z ludzką duszą, a zatem ich naruszanie równa się zakłócaniu spokoju zmarłego. Zatem wszelkie prace ziemne mające miejsce na cmentarzach żydowskich winny odbywać się przy konsultacji i pod nadzorem Komisji, która w tym właśnie celu została powołana" - czytamy w liście.
Anna Pansewicz zapewnia, że po żydowskich grobach nie jeździł ciężki sprzęt, a pochówki żydowskie oddalone są co najmniej kilkanaście metrów od miejsca wykopalisk. Nieoficjalnie mówi się, że przedmiotem niepokoju środowisk żydowskich może być także krzyż, który stoi obecnie w granicach dawnego cmentarza żydowskiego. Do tego aspektu również odniosła się Komisja Rabiniczna ds. Cmentarzy.
"Upamiętnienie mogiły masowego grobu więźniów nie zostało z nami w żaden sposób konsultowane, co pozwoliłoby ustalić, czy grób ten faktycznie znajduje się w obrębie przedwojennych granic cmentarza, pomóc w ustaleniu dokładnej lokalizacji grobu nieinwazyjnymi metodami (zgodnymi z prawem żydowskim), czy też w końcu wspólnie zastanowić się nad formą upamiętnienia.
Tymczasem strona żydowska została pozbawiona możliwości udziału w odkrywaniu wojennej historii tego cmentarza i wspólnym oddaniu hołdu ofiarom obozu koncentracyjnego w Gross Rosen" - czytamy w liście.