Tam, gdzie się pojawiał, nie tylko przewodniczył liturgiom i brał udział w nabożeństwach. Spotykał się z ludźmi, ściskał dłonie wiernym. Znały go dobrze rzemieślnicze cechy i stowarzyszenia zawodowe. Wchodził na wierzchołki gór i zjeżdżał głęboko w dół kopalni. Tam, gdzie się pojawiał, wzbudzał szacunek i szczerą sympatię. Biskup Stefan Cichy. Senior.
Tekst i zdjęcia: Roman Tomczak /GN