O. Bogdan Koczor OFM mówi m.in. o jubileuszu, kilkuset latach pobytu franciszkanów w Złotoryi oraz o tym, że duch św. Franciszka zawsze tu był.
Jędrzej Rams: W najbliższą niedzielę parafia pw. św. Jadwigi Śląskiej w Złotoryi będzie dziękowała Bogu za 10 lat posługi w niej franciszkanów. Jak doszło do przejścia tej parafii pod wasze skrzydła?
O. Bogdan Koczor OFM: Pierwszym krokiem do rozpoczęcia pracy duszpasterskiej była rozmowa naszego ojca prowincjała z księdzem biskupem Stefanem Cichym odnośnie tego, że chcielibyśmy jako franciszkanie znaleźć jakieś miejsce w diecezji legnickiej. Chwilą która okazała się odpowiednia do wprowadzenia słów w czyn było 50-lecie kapłaństwa księdza Mariana Sobczyka i jego przejście w stan kapłańskiej emerytury. Pojawiła się wówczas, normalna w takich przypadkach, potrzeba podjęcia decyzji i wskazania, kto przejmie pracę duszpasterską w opuszczanej przez niego złotoryjskiej parafii. Ksiądz biskup spotkał się z naszym prowincjałem i zaproponował mu przejęcie parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej w Złotoryi. To była dobra wiadomość, zwłaszcza, że patronką naszej prowincji jest właśnie św. Jadwiga, a nie mieliśmy w prowincji żadnej parafii pod tym wezwaniem.
Czyli wraz ze zmianami personalnymi na parafiach diecezji legnickiej franciszkanie przychodzą do Złotoryi?
Dokładnie 30 czerwca 2014 roku przybyliśmy do Złotoryi. Dlatego 30 czerwca
O godzinie 10.30 rozpocznie się Msza Święta dziękczynna z udziałem zaproszonych gości. Po południu zapraszamy zaś na świętowanie kulturalne. Zaplanowaliśmy trzy koncerty. Pierwszy koncert, organowy, pana Marka Fronca z Legnicy, drugi koncert zespołu pieśni Zespołu Rezerwy Wojska Polskiego Rota, a trzeci koncert z udziałem absolwentów szkoły muzycznej pierwszego i drugiego stopnia z Jeleniej Góry. Wszystko w godzinach od 15.00 do 17.00. A o godzinie 17.00 rozpocznie się sympozjum naukowe pod tytułem „Obecność franciszkanów w Złotoryi na przestrzeni wieków”. Bo chcemy mówić nie tylko o tych ostatnich 10 latach, ale także o 800 latach obecności, bardzo twórczej, franciszkanów w Złotoryi.
Czyli lepiej jest mówić nie tyle o przybyciu do tego miasta 10 lat temu ale o waszym powrocie w to miejsce?
Franciszkanie byli obecni w Złotoryi przez kilkaset lat. Najprawdopodobniej już około 1240 roku, a więc około 10 lat po śmierci św. Franciszka św. Jadwiga Śląska sprowadza franciszkanów z Niemiec. Od tego czasu jesteśmy obecni na Śląsku. Zamieszkaliśmy też w Złotoryi. Obecność w tym miejscu zakończyła dopiero sekularyzacja zakonów dokonana przez pruskiego króla z 1810 roku. Ale pamięć o obecność franciszkanów przejawiała się w dalszych latach poprzez nazwy ulic np. Klasztornej czy też Franciszkańskiej, nazywaniem plebani przy kościele „klasztorem franciszkanów”, a także silną obecnością duchową ducha św. Franciszka w postaci przynależności wielu złotoryjan do III Franciszkańskiego Zakonu Świeckich.
Czy można w kilku zdaniach podsumować minioną dekadę?
Mieliśmy bardzo dużo do zrobienia. Zmiana w parafii z księży diecezjalnych na ekipę zakonną była dużym wyzwaniem zarówno dla nas jak i dla parafian. Musieliśmy chociażby przygotować dom, który kilkaset lat był klasztorem a potem był domem dla księży diecezjalnych. Potrzebny był spory remont, żeby znowu mógł pełnić rolę klasztoru.
Myślę, że kiedy przyszliśmy do Złotoryi, to miasto się zmieniło. Obecność zakonników, którzy chodzą w habitach powoduje, że ludzie mają z nami styczność na co dzień. Nawet taki prozaiczny fakt, że w kaplicy klasztornej mamy otwarte okna i słychać nasze głosy, gdy jako wspólnota klasztorna odnawiamy Brewiarz. Jest nas teraz siedmiu, a więc tego głosu trochę na zewnątrz słuchać…
Są takie ciche, piękne rzeczy, które bardzo cieszą. Chociażby to, że w naszym kościele jest całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. Kościół jest cały czas otwarty od godziny 6.30 rano 19 wieczorem. I chociaż nie mamy ustalonych dyżurów, zawsze ktoś się modli.
Opisując zaś relacje z mieszkańcami Złotoryi to mogę opowiedzieć, że byliśmy zaskoczeni bardzo życzliwym przyjęciem ze strony ludzi. Zaskoczyło mnie ogromnie pozytywne przyjęcie. Ja osobiście poczułem się tak, jakbym po prostu dwa tygodnie temu wyjechał a teraz normalnie po prostu wrócił. Do swoich.
Archiwalny artykuł o powrocie franciszkanów do Złotoryi - Powrót do sadyby