Pogłębia się susza na kontynencie. Jest to susza związana z brakiem Żywej Wody.
Boże Ciało, a więc uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, jest przedziwnym świętem w Kościele. Jest manifestacją wiary, bo zdecydowana większość uczestników procesji bardziej w obecność Jezusa Chrystusa pod postacią kawałka chleba wierzy, niż jest to w stanie udowodnić w sposób naukowy. Dlatego jest to święto wiary w misterium Eucharystii. Misterium oznacza coś zakrytego, co pozwala nam zajrzeć w głąb, ale za każdym razem odkrywamy tę tajemnicę od nowa. Tak jak ze spowiedzią czy z Triduum Paschalnym. Niby są to wydarzenia powtarzalne, ale za każdym razem podchodzimy do nich niejako od nowa - jesteśmy starsi, bardziej doświadczeni życiem, może nawet trochę dojrzalsi.
Pisząc o prymacie wiary nad nauką, odwoływałem się do wniosków naukowców, którzy badali cuda eucharystyczne. Najsłynniejsze z nich dotyczyło cudu w Lanciano. Raport zakończył się słowami: Chi sei? (wł. "Kim jesteś?"). I to jest miejsce na naszą wiarę. A miejscem szczególnym na nią jest sanktuarium św. Jacka w Legnicy, gdzie 11 lat temu fragment Hostii przemienił się w mięsień męskiego serca w agonii. I od ponad dekady ten fragment ludzkiego ciała nie psuje się i nie zanika.
Mam wrażenie, że porównanie braku wiary w Europie do suszy na niegdyś żyznym polu jest dobrą analogią. Kilka lat temu podczas procesji Bożego Ciała w Legnicy udało mi się uchwycić kadr, widoczny pod tekstem. Bardzo go lubię, bo przemawia do mnie obraz Jezusa jako źródła Żywej Wody. A czy teraz nie jesteśmy spragnieni czegoś ożywczego, pobudzającego nas do wiary? W obecnej sytuacji, myślę, bardzo wielu wierzących, bombardowanych złymi informacjami o Kościele i ludziach Kościoła, w głębi duszy zadaje sobie pytanie: skąd wziąć nadzieję do wytrwania w wierze? Ich dusze są niczym bokser po 9. rundzie walki - zmęczone, poobijane, zastanawiające się, czy się nie poddać. I wtedy w narożniku ich duchowej walki staje Ten, który ma Żywą Wodę. Ba, nawet więcej - On nią jest. Poetyckie? Zbyt patetyczne i kaznodziejskie porównanie? Może. Ale spójrz na tę fotkę i pomyśl, czy potrafisz opowiedzieć na pytanie, w jaki sposób kawałek chleba staje się Ciałem Boga. A jednak się staje. I drugie - czy znasz to uczucie, gdy zmęczony padłeś na kolana podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, a po modlitwie wstawałeś i czułeś się jakoś tak, hm, obmyty, czystszy, napojony? Jakby wykąpany w przyjemnej, ożywczej wodzie?
Procesja Bożego Ciała w Legnicy. Jędrzej Rams /Foto Gość