Bazylika mniejsza wypełniła się mężczyznami z Dolnego Śląska.
Zgodnie z planami organizatorów, albo po prostu ich cichymi marzeniami, krzeszowska bazylika mniejsza pw. Wniebowzięcia NMP w Krzeszowie w ostatnią sobotę wypełniła się mężczyznami z całego Dolnego Śląska. Sobotnie wydarzenie poprzedziły miesiące przygotowań, spotkań, wizyt w parafiach, gdzie istnieją męskie grupy, a także modlitwy za to wydarzenie. Efekty można było zobaczyć już na początku spotkania.
Wypełniona mężczyznami bazylika mniejsza była więc świadkiem spotkania, jakiego do tej pory tam jeszcze nigdy nie było. Były co prawda pielgrzymki mężczyzn, ale nigdy w tak dużej liczbie uczestników.
- Przyjechaliśmy tutaj ze Zgorzelca całym autokarem. Do naszej wspólnoty Mężczyzn św. Józefa organizatorzy przyjechali już w listopadzie. Zachęcali do przyjazdu, opowiadali o pielgrzymce do Krzeszowa, tłumaczyli ideę. I dzisiaj jesteśmy całym autokarem - mówi mężczyzna.
Przyjezdni w Krzeszowie mieli czas na modlitwę, w tym Eucharystię, której przewodniczył biskup Piotr Wawrzynek.
Po niej z mężczyznami spotkał się nie byle kto, bo Wojciech Bartnik - pięściarz z Oleśnicy, olimpijczyk, brązowy medalista z Barcelony. Mężczyzna przyznaje, że swoją przygodę z wiarą, tą głęboką, która przemieniła jego życie, zaczął całkiem niedawno, bo raptem 11 lat temu. Niemniej od tamtego czasu nie rozstaje się z różańcem. Nawet odległości pomiędzy miastami zaczął przeliczać nie w kilometrach a w... odmówionych Różańcach. W wielu barwnie opowiedzianych historiach pokazał mężczyznom pogmatwane koleje swojego życia m.in. niełatwe początki w boksie, trudne życie w młodości, a także zaskoczenie działaniem Pana Boga w jego życiu.
- Wybrałem najtrudniejszy sport, jaki istnieje. Stoczyłem ponad 300 pojedynków. 30 lat biłem się w ringu. Czy żałuję? Nie. Bo nie byłoby mnie tutaj. Dzisiaj, kiedy publicznie wyciągam różaniec, mówią że "Bartnik zwariował, za dużo walk stoczył". Ale ja się nie przejmuję. Duch Święty jest po prostu niesamowity. On chce dawać nam swoje dary. Bez niego nic nie możemy! Już dzisiaj dostałem kilka zaproszeń na spotkania. Byłem już zapraszany do bardzo wielu zakładów karnych i ośrodków resocjalizacyjnych. Szedłem tam zawsze z ochotą, bo trzeba ratować młodych. Myślę, że Duch Święty potrzebuje takich jak ja, ale też takich jak wy! Byśmy szli i mówili innym, jak bardzo Pan Bóg nas kocha - mówił Wojciech Bartnik.
Wojciech Bartnik na pielgrzymce mężczyzn Dolnego Śląska do Krzeszowa