Przedstawiciele kilku Kościołów chrześcijańskich modlili się razem o jedność chrześcijan.
W niedzielę 11 lutego przedstawiciele różnych Kościołów i denominacji chrześcijańskich spotkali się w kościele ewangelicko-augsburskim w Legnicy, aby modlić się o jedność chrześcijan. Było to zwieńczenie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, który odbywał się w styczniu. Obecni byli przedstawiciele gospodarzy, czyli Kościoła ewangelicko-augsburskiego, Kościoła chrześcijan baptystów, Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, Kościoła greckokatolickiego oraz Kościoła rzymskokatolickiego.
Obecny na modlitwie bp Piotr Wawrzynek mówiąc o fragmencie Ewangelii opisującej ratowanie napadniętego człowieka przez Samarytanina podkreślał, że od zawsze w Piśmie Świętym chodziło o relacje.
- Od początku lektury Pisma Świętego znajdujemy napięcie pomiędzy zatroszczeniem się o siebie nawzajem a usprawiedliwieniem obojętności. Od początku tradycji Starego Testamentu pojawia się nakaz miłości bliźniego, ale dotyczył tylko członków narodu Izraela. Z czasem nakaz się poszerzył o inne narody. Jezus w Nowym Testamencie idzie najdalej – nakazuje obejmować tym nakazem wszystkich. Miłosierdzie Boga jest bowiem nad każdym. Gdy przyjrzymy się perykopie, dostrzeżemy postacie, które są zanurzone w obowiązkach religijnych i ze względu na nie, omijają tego poranionego człowieka. Robią to, by pozostać rytualnie czystymi. To wyuczony styl funkcjonowania, który jest sztuczny. Kapłan, lewita, katolik czy inny chrześcijanin… Gdy dzisiaj modlimy się, dokonuje się cud, który był niemożliwy przez wieki: próbujemy się nie mijać. Ciągle jednak jesteśmy poranieni i jesteśmy podobni do tego napadniętego człowieka. To poranienie niesiemy w sobie – w słowach, gestach, pamięci o historii. Odkuwamy, że sami potrzebujemy dobrego Samarytanina, a tym jest Jezus. Potrzebujemy jego oliwy, znaku krzyża, czasu na leczenie naszych ran. Po to, by kiedyś usiąść w gospodzie i łamać chleb i rozpoznawać obecnego pomiędzy nami Pana – mówił biskup Piotr.