Były proboszcz z Legnickiego Pola usłyszał dzisiaj wyrok w sprawie karnej.
W środę 31 stycznia w Sądzie Okręgowym sędzia Bartłomiej Treter ogłosił wyrok w sprawie karnej przeciwko ks. Włodzimierzowi G., byłemu proboszczowi parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i św. Jadwigi Śląskiej w Legnickim Polu. Sprawa dotyczyła wykorzystania przez oskarżonego pieniędzy, jakie parafia otrzymała na remont bazyliki mniejszej. Pieniądze zostały zainwestowane na giełdzie bitcoinów. Oskarżony co prawda przyznawał się do takiego działania, ale wskazywał przy tym m.in. na chęć zarobienia pieniędzy na rzecz parafii, a także na nieuprawnioną ingerencję w jego komputer i konto w banku przez osoby, z którymi pierwotnie podjął się współpracy przy inwestowaniu pieniędzy na giełdzie kryptowalut.
Sędzia uznał kapłana za winnego i wymierzył mu karę pozbawienia wolności na 2 lata, dodatkowo orzekł karę grzywny w wysokości 300 stawek w wysokości 50 zł dziennie. Dodatkowo skazany ma naprawić wyrządzone szkody: w przypadku Skarbu Państwa chodzi o kwotę 1 mln 64 tys. zł, a gminy Legnickie Pole 150 tys. zł.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia przedstawił przebieg zdarzeń, który według niego nie pozostawia złudzeń, co do świadomości skazanego w operowaniu przez niego pieniędzmi przeznaczonymi na remonty w bazylice mniejszej w Legnickim Polu.
- Ksiądz pełnił konkretną funkcję w parafii. Miał powierzone mienie i nie miał prawa dysponować nim w taki sposób. Jest osobą doświadczoną życiowo. Jego zadaniem była dbałość o powierzony mu majątek. On użył jednak tych pieniędzy jak własnych. W linii obrony pojawił się wątek rzekomego szantażu. Oskarżony powinien zdawać sobie sprawę, że jeżeli faktycznie wstąpiły jakieś elementy szantażu, jedyną drogą, którą powinien w tym momencie przyjąć, powinien być kontakt z organami ścigania. Oskarżony tego nie zrobił - mówił sędzia.
Prokurator zażądał ukarania ks. Włodzimierza G. karą jednego roku i miesiąca więzienia. Sędzia podwyższył wyrok do dwóch lat. Argumentował to nie chęcią zemsty, ale pewną proporcjonalnością szkody, jaką wyrządził m.in. Skarbowi Państwa i parafii.
- Szkodliwość czynu oskarżonego jest co najmniej podwójna. Ministerstwo w dobrej wierze przekazało pieniądze podatników na szlachetny cel, jakim niewątpliwie jest remont zabytku. Oskarżony swoim działaniem mającym na celu osiągnięcie jakiejś korzyści, chciał zainwestować pieniądze w bitcoiny i je najprawdopodobniej bezpowrotnie utracił. Po drugie stratną jest też parafia, która najprawdopodobniej będzie musiała teraz te pieniądze, i to niemałe, zwrócić Skarbowi Państwa i gminie Legnickie Pole - mówił sędzia. - Podwyższenie wyroku związane jest z granicą ścigania takich przestępstw, która zaczyna się od 200 tys. zł. Tutaj mamy wielokrotność tej kwoty. Dlatego nie może być mowy o najniższym wymiarze kary. Nie chodzi o ślepą zemstę. Tutaj wystąpiła ciągłość czynu, nie odbyło się to w ciągu jednego dnia, ale kilku tygodni. Dodatkowo oskarżony nie zatrzymał się nawet wówczas, kiedy pojawiły się pierwsze zawirowania w umowie z osobami, którym przelewał pieniądze. Sąd ma nadzieję, że oskarżony wyciągnie wnioski ze swojego zachowania i zrozumie swój błąd. Może potrzebuje spojrzenia z boku na swoje działania - mówi sędzia Bartłomiej Treter.
Sędzia przypomniał, że wyrok jest nieprawomocny i skazanemu przysługuje prawo odwołania się od wyroku do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.