Światowej sławy filmowiec przybył tutaj na zaproszenie Chrześcijańskiego Klubu Filmowego Ichthys.
Jedno z nieoczekiwanych zaproszeń na kolację z Głową Kościoła, zastało reżysera na papieskim uniwersytecie. Któryś z hierarchów powiedział mu wtedy, że powinien być teraz na kolacji w Watykanie. - Za pół godziny mam być na miejscu, a tu deszcz, nie można znaleźć taksówki, nie wiem nawet które wejście. Podjeżdżam pod Spiżową Bramę i tam stoi Szwajcar, który zadaje pytanie jak z podręcznika językowego. Patrzy na mnie z tą moją walizeczką, zmoczonego deszczem i pyta „Czy ma pan jakieś życzenie?”. No więc, mnie coś podkorciło i patrząc mu w te niewinne oczy, mówię: "Tak, wie pan, ja chętnie zjadłbym kolację z papieżem". On, wiedząc już, że trafił na świra, pyta: "A czy pan myśli, że papież też ma takie marzenie?". Odpowiedziałem: "Jestem przekonany, że tak". Wtedy już miał mnie za kompletnego wariata - śmiał się Zanussi. - Namawiał mnie, żebym sobie poszedł, ale powiedziałem: "No niech pan na wszelki wypadek zadzwoni, a nóż to jest prawda". Wykonał wreszcie ten telefon i po chwili wrócił cały w skowronkach - opowiadał K. Zanussi. – To jednak było dawno… Wiecie, państwo, w języku angielskim jest na to takie bardzo użyteczne słowo: "Name-dropping". Czyli w rozmowie rzuca się, z kim to się nie jada kolacji, z kim to się nie bywa. I mógłbym tutaj rzucić niesłychane "nazwiska", jak choćby świeżo koronowany Król Wielkiej Brytanii Karol III. Pokazałem mu kawałek Warszawy, zjadłem z nim kolację u ambasadora brytyjskiego. Nic z tego jednak nie wynika. Przecież dzisiaj on tego nie pamięta, tylko ja – uśmiechał się pan Krzysztof.
Reżyser i scenarzysta zabawiał publiczność licznymi anegdotami. Jakub Zakrawacz /Foto GośćSpotkanie w Akademii Rycerskiej zostało poprzedzone w kinie Piast wyświetleniem filmu "Eter" z 2018 r.
Aktualnie w kinach wyświetlany jest najnowszy film Krzysztofa Zanussiego pt.: "Liczba Doskonała" (2022), w której jedną z głównych ról gra Andrzej Seweryn.
Produkcja w ciekawy sposób porusza m.in. kwestie duchowości i nauki. To właśnie w związku z tym filmem reżyser gościł w ostatnim czasie w dwóch włoskich telewizjach śniadaniowych. - Jak w każdym z tego typu programów, spodziewałem się najgłupszych pytań. W obu telewizjach poruszono jednak temat Ciągu Fibonacciego - że to bardzo wyszukane pojęcie w matematyce i kto pamięta je ze szkoły. Po audycjach pytałem prowadzących o to, czy ich publiczność coś z tego zrozumiała. Odpowiedzieli: "Na pewno nie". Drążyłem: "To dlaczego poruszacie takie kwestie?". A oni na to: "Bo publiczność czuje się doceniona, że oferuje jej się coś trudnego, czego nie przełkną, ale chociaż zobaczą" - wspominał pan Krzysztof. - Życzyłbym sobie tego, żeby taka telewizja była i w moim kraju. By ludzie podciągali się w górę, a nie cieszyli się piosenkami disco polo – mówił gorzko Zanussi.