Prawie 80 harcerek spędziło pierwsze dni długiego majowego weekendu na polanie w Gorzeszowie.
Były to harcerki ze Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego Zawisza Federacji Skautingu Europejskiego z Wrocławia ze wszystkich czterech żeńskich drużyn, jakie funkcjonują w stolicy Dolnego Śląska. Dzięki życzliwości gospodarza miejsca Lucjana Pełechaty, mogły zbudować obóz, w którym rozkwitło harcerskie życie: własne gotowanie, zabawy, rywalizacja, apele i modlitwa.
Skauci w ciągu roku przeżywają przynajmniej dwa takie wyjazdy. Pierwszym są Wielkie Harce Majowe, a drugim obóz wakacyjny.
- To moje drugie Harce. W zastępie jestem już trzy lata. Przed nami jeszcze obóz wakacyjny. Ten jest krótszy, trwa dwa, trzy dni. Wakacyjny to przynajmniej 10 dni. Tutaj rozstawiłyśmy namioty, a podczas obozu wakacyjnego same budujemy pionierkę, używając do tego sznurka i konarów drzew. Bardzo fajnie spędziłyśmy tutaj czas, bo było mnóstwo śmiechu i zabawy. Uczyłyśmy się chociażby jak się robi filtr do wody z mchu, węgla, piasku i gazy. Pięknie było też przy ognisku. Ale troszeczkę się cieszę, że wracamy, bo w nocy bardzo zmarzłyśmy w namiocie - mówi Zofia z 2. Drużyny Wrocławskiej z zastępu Renifer.
Drużynowa Anna Klin zapytana, który raz jest w "lesie na majówce" policzyła, że chyba 11. - Najpierw byłam wilczkiem, potem z członkiem zastępu, następnie zastępowa i przewodniczka. Teraz jeżdżę jako drużynowa, a więc organizatorka całego takiego obozu. Z jednej strony odpowiedź na pytanie dlaczego tu jestem jest prosta, ponieważ to jest moje życie. Nie znam innego sposobu rozpoczynania majówki jak właśnie na Wielkich Harcach Majowych. Z drugiej strony angażuję się w organizację, ponieważ bardzo mnie buduje obserwowanie, jak harcerstwo rozwija te młode osoby. W tym sama dorastałam w skautingu i wiem, jak bardzo uczy ono samodzielności, zaradności no i pozwala na przeżywanie młodości z przyjaciółmi. Bo takich tutaj spotkałam - mówi Anna Klin, drużynowa 14. Drużyny Wrocławskiej.