Diecezjalne sanktuarium św. Józefa znowu gościło nietypowych pielgrzymów z Lubina.
W krzeszowskim sanktuarium św. Józefa pojawiło się 1 maja wielu pielgrzymów szczególnie oddających cześć Oblubieńcowi NMP. Wśród nich byli członkowie Bractwa św. Józefa w swoich charakterystycznych strojach.
Witając pielgrzymów ks. Marian Kopko, kustosz sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie, mówił, że w dzisiaj powszechny jest problem z poszukiwaniem pracy i jej zachowaniem. - Często zdajemy się w tych sprawach na polityków. Ale my, ludzie wiary, wiemy, że wielkim orędownikiem naszych rodzin jest św. Józef. I do niego przychodzimy z prośbami za nasze rodziny, za naszą pracę, ale także przybywamy dziękować za otrzymane łaski - mówił kapłan.
Zdecydowana większość pierwszomajowych pielgrzymów przyjechała tam samochodami. Niemniej byli tutaj także pątnicy, którzy przyszli tutaj pieszo, pokonując aż 105 km. Byli to uczestnicy II Pielgrzymki do Św. Józefa z Lubina. Przez trzy dni, idąc m.in. przez Koskowice i Sady Górne, 12 osób szło z modlitwą na ustach.
- Jestem w Bractwie św. Józefa. Całą moją rodzinę poświęciłam dawno temu temu świętemu. Ta pielgrzymka była dla mnie pielgrzymką dziękczynną za morze łask, jakie przez niego otrzymałam od Boga. On jest przemocarnym patronem. Ale też bardzo, bardzo cichym - mówi Bożena, uczestniczka pielgrzymki z Lubina.