Nowy numer 22/2023 Archiwum

Baśń o miłości, której nie widać

Grupa „Drzewo” z lwóweckich Warsztatów Terapii Zajęciowej im. św. Krzysztofa Caritas Diecezji Legnickiej w swoim przedstawieniu teatralnym przekonuje, że to, co pozornie małe i kruche, w Bożych oczach ma wielką wartość.

Na początku lutego we wrocławskim Centrum Kultury Agora odbył się regionalny przegląd 23. Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” 2023. Był to jeden z pięciu regionalnych przeglądów w Polsce, które stanowiły eliminacje do gali finałowej, która odbędzie się 28 marca w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

We Wrocławiu wśród grup teatralnych reprezentujących województwa wielkopolskie, dolnośląskie i lubuskie za najlepszą została uznana grupa teatralna „Drzewo” z Warsztatów Terapii Zajęciowej im. św. Krzysztofa Caritas Diecezji Legnickiej w Lwówku Śląskim. Pięcioosobowa drużyna przedstawiła jury i widowni historię małego kwiatuszka, który bardzo pragnął miłości. Sztuka nosi tytuł „O stokrotce, która pytała” i zainspirowana została krótką historyjką Anny Paszkiewicz pt. „O stokrotce, która chciała być bliżej Boga”. Autorka scenariusza i reżyserka przedstawienia Magdalena Dąbrowska, terapeutka pracowni teatralnej lwóweckich WTZ Caritas, tak opisuje sytuację kwiatuszka: – Stokrotka, ta mała, słaba istota, której marzenia nigdy się nie spełniają, poszukuje odpowiedzi na dręczące ją pytania o to, czy jest ważna i kochana. Postaci, które spotyka, jak Słońce, Wiatr i Deszcz, próbują tchnąć w nią nadzieję, że jest dostrzegana przez Boga. Stokrotka buntuje się przeciw takiej odpowiedzi, sądząc, że to tylko puste słowa. Ostatecznie jednak para szczęśliwych, kochających się ludzi sprawia, że doświadcza olśnienia i ulgi. Nabiera odwagi, by móc opowiedzieć swoją historię, a miłość Boga objawia się tam, gdzie wcześniej jej nie dostrzegała.

Podczas dwumiesięcznych przygotowań do spektaklu istotne było, że aktorzy, utożsamiali swoje emocje i los z losem i odczuciami bohaterki. Pytania małej Stokrotki o to, czy coś znaczy „pośród wysokich traw i pod tym wielkim słońcem”, jest podobne do pytań osób niepełnosprawnych o to, ile znaczą pośród zdrowych, silnych i mogących w ich oczach prawie wszystko − opisuje spektakl M. Dąbrowska.

Ela, która gra

Grupa z Warsztatów Terapii Zajęciowej we Lwówku Śląskim nie po raz pierwszy mierzyła się ze sztuką teatralną. Na swoim koncie ma też udział w innych przeglądach teatralnych i wydarzeniach artystycznych. Zwyciężyła także w ogólnopolskim festiwalu twórczości osób niepełnosprawnych w Bydgoszczy.

Arteterapia, czyli inaczej terapia przez sztukę, jest jedną z ambitniejszych i mocno stymulujących form terapii dla uczestników warsztatów. Widać to chociażby po zaangażowaniu aktorów biorących udział w sztuce. Sami przyznają, że nie ma tu żadnej lipy!

− Mieliśmy bardzo dużo prób. Nie wystarczy wejść na scenę. Nie wystarczy trzymać stokrotkę. Musiałam ćwiczyć. No i jeszcze trzeba było nauczyć się pokazywać emocje tej stokrotki. Nie chodziło tylko o to, żeby powiedzieć tekst. Trzeba było zagrać! Ale ja bardzo lubię grać. Od małego chciałam być aktorką. W tej roli czuję się bardziej pewnie. Mogę wyrażać siebie. Jak wchodzę na scenę, to czuję tremę. Ale później, gdy trzeba, daję z siebie wszystko, a nawet więcej. Daję z siebie wszystko co potrafię – mówi najsłynniejsza obecnie Stokrotka w Polsce, którą we Lwówku znają jako Elę.

Arteterapia ma wiele wymiarów. Od czasu poświęconego zapamiętaniu roli, uczenia się gry aktorskiej, poprzez przełamywanie się, aby stanąć przed ludźmi, aż po przeżywanie i interpretację odgrywanej sztuki. No i jeszcze pozostaje sama forma artystyczna, którą jest baśń. – Baśń operuje tak uniwersalnym językiem, że może opowiadać o każdej historii. Dodatkowo dzięki swojej narracji, niekiedy dwuznaczności, aluzyjności, ten przekaz potrafi dotrzeć do serca każdego bez względu na wiek, wykształcenie, zainteresowania. Jedynym warunkiem jest poważne traktowanie baśni, bez infantylizowania. Wówczas baśń zarówno grającym, jak i widzom może odsłonić jakąś uniwersalną prawdę, wartość, skonfrontować nas z niezwykle ważnymi pytaniami. Chyba idealne byłoby częstsze tworzenie takiej przenikającej człowieka sztuki o terapeutycznej mocy – mówi M. Dąbrowska.

Wiatr i Słońce

Aktorzy musieli nie tylko zapamiętać tekst i wyrażać nim emocje, ale uczyli się także pracy z lalkami. Kukły powstały w pracowni artystycznej warsztatu i wyszły spod rąk terapeuty Mirosława Goleniewicza. Wyraziste plastycznie lalki nadają spektaklowi prawdziwie baśniowy charakter. Aktorzy spotkali się w tym spektaklu z dwiema formami teatru i poradzili sobie z tym zadaniem doskonale.

Z szerokim uśmiechem i dumą o swojej roli opowiada Kamil Wojciechowski − chłopak podjął się bowiem aż dwóch ról. Początkowo miał grać jedynie Wiatr. Niedługo przed wyjazdem do Wrocławia okazało się, że musi też wejść w rolę Słońca. Z kolei Ewa i Krystian odgrywali rolę zakochanych. Jak podkreśla Ewa – tylko grali! Ewa, przyznaje, że przedstawienie było dla niej bardzo emocjonalne. – Pod sceną siedziało wielu widzów. Miałam ogromną tremę. Ale musiałam się przełamać. I jak zaczęliśmy grać, trema ustąpiła – mówi. Krystian natomiast deklaruje, że uwielbia występować na scenie. – Bardzo lubię też konferansjerkę. Ale teatr to coś innego. Tutaj rozwijam się dzięki sztuce. Pokazuję nowe umiejętności. Pani Magdalena wprowadza nas w świat teatru. To jest dla mnie czysta przyjemność – występować dla kogoś – mówi.

Rywalizacja

Bez dwóch zdań rywalizacja mobilizuje do działania. Nawet w tak trudnej do obiektywnej oceny dziedzinie sztuki, jaką jest teatr. M. Dąbrowska wspomina, że jadąc do Wrocławia, z jednej strony bardzo chcieli wywalczyć bilet do Krakowa, a z drugiej – po prostu mieli okazję do kolejnego wystawienia swojej sztuki.

− Najważniejsze? W pierwszym momencie absolutnie oklaski. To jest coś, co się odbiera jako prezent od razu. To bezpośrednia i niekłamana odpowiedź widowni na to, czy udało się uzyskać z nią kontakt. Byłabym jednak nieszczera, gdybym powiedziała, że biorąc udział w przeglądzie, nie liczyłam również na podium. Wszystkim nam zależało, aby werdykt był pozytywny. To jest wówczas dodatkowe ukoronowanie naszego wysiłku. Staramy się mieć dystans do tego, co robimy, ale werdykt jury przyznający nam pierwsze miejsce sprawił, że ogarnęła nas szalona radość… Bo tak naprawdę marzyliśmy o wyróżnieniu w przeglądzie o takich tradycjach jak „Albertiana”. Mnie osobiście bardzo zależało też na kontynuowaniu przygody z tym spektaklem. Bo czas pomiędzy występem we Wrocławiu a występem w Krakowie oraz samo wejście na niezwykłą scenę – to będą kolejne przeżycia i możliwość dalszej rozwijającej nas pracy. Także świetna motywacja, by iść dalej i nie rozstawać się z tym spektaklem. Praca nad nim wiąże nas, spaja jako ludzi, pozwala siebie nawzajem odkrywać… − mówi reżyserka.

Teraz Kraków!

Ogólnopolski Festiwal Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną „Albertiana” organizowany jest razem z Fundacją im. Brata Alberta, której prezesem jest ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Finałowa gala „Albertiany” odbywa się na Dużej Scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Głównym celem Albertiany jest promocja dorobku artystycznego oraz twórczej ekspresji osób niepełnosprawnych intelektualnie z terenu całego kraju. Pierwsza edycja konkursu odbyła się w 2001 roku. Pomysłodawczynią festiwalu była Anna Dymna, która opowiada, że zatelefonowała do niej osoba prowadząca w Warszawie Zespół Pieśni i Tańca „Mazowiacy” złożony z osób z niepełnosprawnością umysłową. Taki był początek. „Przede wszystkim zależało mi na tym, żeby niepełnosprawnych artystów wciągnąć do naszego świata, a nie, jak to zazwyczaj bywa, urządzać dla nich imprezę gdzieś na uboczu i przy pustej niemal widowni. Pamiętam, jak zaproszono mnie kiedyś na jeden z takich festiwali. Miałam tam czytać wiersze. Na wielkim stadionie była tylko garstka ludzi, wkoło puste miejsca. Kiedy wchodziłam na scenę, minęłam się z terapeutką, która płakała. Tłumaczyła mi: »Przez cały rok przygotowywaliśmy naszą inscenizację, a teraz nikt na nią nie patrzy«. Niestety, takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Urządza się niepełnosprawnym festiwale albo spartakiady, tylko że nikt ich nie ogląda i nie docenia ich ogromnego nieraz trudu. Nie chciałam, żeby »Albertiana« była kolejną taką imprezą” – czytamy na stronie Fundacji „Mimo Wszystko” Anny Dymnej.

Dzisiaj festiwal Albertiana ma swoją renomę. Śmiało można mówić o nim jako o najważniejszym przeglądzie w świecie sztuki osób niepełnosprawnych. Każdego roku bierze w nim udział około tysiąca artystów.

Co ważne, w Krakowie nie będzie już rywalizacji, lecz jedynie okazja, aby najlepsze zespoły wyłonione w eliminacjach w poszczególnych regionach zaprezentowały swój talent i pracę. Coś jednak artyści z Krakowa przywiozą. Będą to „Maski Krakowskich Teatrów”, wykonane przez uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej Fundacji im. Brata Alberta w Lubinie.

Aktorzy:

Stokrotka − Elżbieta Choińska Słońce i Wiatr − Kamil Wojciechowski Deszcz − Adam Michniewicz Para − Ewa Sochacka i Krystian Kucza Scenariusz i reżyseria − Magdalena Dąbrowska (terapeuta pracowni teatralnej) Lalki − Mirosław Goleniewicz (terapeuta pracowni artystycznej) Całość uzupełnia muzyka kompozytora Jana A.P. Kaczmarka.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast