Mieszkańcy Lubania modlili się o wiarę, pokój i przylgnięcie do Chrystusa.
Wchodzących na stary cmentarz w Lubaniu w bramie wita tabliczka z informacją, że spoczywają tu doczesne szczątki błogosławionej s. Marii Sabiny Anny Thienel. Tabliczka pojawiła się niedawno, na początku czerwca ubiegłego roku. Staraniem m.in. miejscowych samorządowców z Mateuszem Zajdlem, zastępcą burmistrza Lubania, oraz z ks. Krzysztofem Żmigrodzkim, proboszczem wspólnoty pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i św. Jakuba.
W środę 1 marca o godz. 15 przy grobie siostry spotkała się kilkuosobowa grupa mieszkańców miasta, by po raz pierwszy za wstawiennictwem beatyfikowanej modlić się o wiarę dla miasta, pokój dla narodów polskiego i ukraińskiego, o przylgnięcie do Chrystusa. Prośby o pokój są niejako naturalne, jeżeli wspomni się kontekst śmierci błogosławionej s. Sabiny Thienel.
Pod koniec II wojny światowej pracowała w jednym z elżbietańskich domów we Wrocławiu. We wrześniu 1944 roku została ewakuowana do Lubania, do zakonnego Domu św. Antoniego. Po ciężkich i krwawych walkach o miasto 28 lutego 1945 roku do budynku wdarło się ponad stu radzieckich żołnierzy, którzy znaleźli tu tymczasowe zakwaterowanie. Dotychczasowi mieszkańcy zostali stłoczeni w jednym pokoju. Jeszcze tego samego dnia jeden z żołnierzy usiłować wywlec s. Sabinę z pokoju. Jak podawali świadkowie, siostra, trzymając krzyż, głośno prosiła Matkę Bożą, aby ocaliła jej czystość, by mogła umrzeć jako dziewica. Po szarpaninie, jaka się wówczas wywiązała, żołnierz w końcu odstąpił. Następnego dnia (1 marca) około godz. 9 pozwolono wszystkim przetrzymywanym się rozejść, jednak siostry zostały wepchnięte do pokoju. Modląca się s. Sabina została trafiona w pierś kulą wystrzeloną z sąsiedniego pokoju. W wyniku odniesionych ran, po otrzymaniu sakramentu pokuty od ks. Linke, zmarła. Proces beatyfikacyjny zakończył się wyniesieniem na ołtarze jej oraz dziewięciu innych sióstr ze Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się