Święty człowiek z krwi i kości

O swojej relacji ze św. Zygmuntem Szczęsnym Felińskim opowiada pasjonat jego biografii i twórca poświęconego mu szlaku.

Jakub Zakrawacz: Przyjechał Pan specjalnie z Wielkopolski do Legnicy, by opowiadać o św. Zygmuncie Szczęsnym Felińskim. Towarzyszyła Panu s. Joanna Kierbiec CSFFM, przełożona legnickiej wspólnoty Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, której święty jest założycielem. Co przede wszystkim chcieliście przekazać wiernym?

Wojciech Czeski: Bardzo skondensowaną wiedzę o jego życiorysie, ale również to, w jaki sposób św. Zygmunt może przemawiać do nas dzisiaj i jak odczytywać bogatą myśl, którą po sobie pozostawił. 

Kiedy święty zagościł w pańskim życiu?

Rozpoczęło się od analizy historii Wiosny Ludów i powstania wielkopolskiego 1848 roku. Wtedy po raz pierwszy natknąłem się na ślady jego obecności w mojej gminie rodzinnej Mosina (święty przyjechał do Poznania specjalnie z Paryża, by wziąć udział w powstańczych walkach). Udałem się z tą wiedzą do mojego księdza proboszcza, który wkrótce doprowadził do wprowadzenia jego relikwii do parafii. Później nawiązałem współpracę z siostrami franciszkankami Rodziny Maryi z Poznania. Badania zaowocowały wydaniem broszury, niedawno napisałem również artykuł naukowy na jego temat.

Siostra wspominała, że można mówić nie tylko o Pańskim zainteresowaniu biografią arcybiskupa, ale wręcz o pewnej relacji.

Odkrywam go od strony duchowej, to mój osobisty patron. Kiedy o coś go proszę, on zawsze załatwia to z nawiązką. Kilka razy dosyć wyraźnie zainterweniował w moim życiu rodzinnym, zwłaszcza gdy pojawiały się problemy zdrowotne i zagrożone było życie moich rodziców.

Święty człowiek z krwi i kości   Wojciech Czeski to historyk, regionalista i dziennikarz "Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej". Archiwum prywatne Wojciecha Czeskiego

Wdzięczność zaowocowała utworzeniem niezwykłej trasy.

We współpracy z siostrami, ale i moim tatą Romanem Czeskim, rozpocząłem prace nad Wielkopolskim Szlakiem św. Zygmunta. Liczy on 39 km i prowadzi z Komornik do Rogalina (m.in. przez Łódź i Stęszew). O odwiedzinach niektórych z tych miejsc święty wspomina nawet w swoich pamiętnikach. Szlak jest atrakcyjny nie tylko w sensie turystycznym, ale i pątniczym: na jego trasie znajdziemy 7 kościołów stacyjnych. Każdy, kto chciałby zrobić sobie taką pielgrzymkę, może połączyć wyprawę z oddawaniem czci relikwiom św. Zygmunta, te bowiem sprowadzone zostały już prawie do wszystkich świątyń na szlaku.  

Czym dziś zachęcić młodych do poznania charyzmatycznego kapłana sprzed ponad wieku?

Na pewno jego bohaterską postawą prezentowaną w różnych okresach życia. W młodości był powstańcem, przyjaźnił się z wieszczami narodowymi (głównie z Juliuszem Słowackim). Był jednak taki sam jak my. Przeżywał rozterki, miał poważne kryzysy, ale pozostał człowiekiem z krwi i kości. Kiedy mam okazję o nim opowiadać, zawsze powtarzam, że nigdy nie jest za późno na to, by zostać świętym. Zygmunt, gdy wstępował do seminarium, miał bowiem 29 lat, w wieku czterdziestu lat był już biskupem. Pozostał jednak głęboko pokorny. Gdy stracił stanowisko arcybiskupa warszawskiego, a został kapelanem we wsi Dźwiniaczka na Podolu, odnalazł się w nowej sytuacji i miejscu bardzo dobrze, a ludzie zapamiętali jego dobroć. Podziwiam go za to.


Wojciech Czeski to historyk, regionalista i dziennikarz "Gazety Mosińsko-Puszczykowskiej". Pasjonuje go biografia św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, powstańca wielkopolskiego z 1848 r., arcybiskupa warszawskiego, a zarazem założyciela Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Gościł w Legnicy w niedzielę 27 listopada, na miesiąc przed wprowadzeniem do kościoła pw. Świętej Trójcy relikwii świętego arcybiskupa.  

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..