Ks. Krzysztof Wiśniewski: "Nie było więc pośpiesznych pocieszeń. Nie było też napawania się bólem".
Jędrzej Rams: Pierwszy raz w historii diecezji legnickiej odbyły się rekolekcje dla rodziców po stracie dziecka. Dlaczego Kościół organizuje tak specyficzne rekolekcje?
Ks. dr Krzysztof Wiśniewski: Takie tematyczne rekolekcje to inicjatywa nowa, chociaż problem istnieje przecież od zawsze. Okazuje się, że cierpienie rodziców, którzy muszą pożegnać zmarłe swoje dzieci, budzi w otoczeniu duże zakłopotanie i skrępowanie, tak, iż nawet najbliżsi nie wiedzą jak się zachować i co mówić, a to dodatkowo potęguje ból i osamotnienie. Cierpią rodzice, którzy przeżyli śmierć dziecka jeszcze nie narodzonego, jak i ci, którzy z dziećmi przeżyli wiele wspólnych lat. Rodzice nienarodzonego maleństwa, jak i rodzice 40-letniego syna, lub córki, bardzo boleśnie przeżywają ich śmierć. Są rodzicami po stracie. Rekolekcje okazują się bardzo potrzebne, by osoby dźwigające ciężar straty dziecka, bez względu na wiek, mogły przeżyć w sposób twórczy, a nie destrukcyjny, kolejny etap życia, rozpoczęty przez dramat, który ich spotkał.
Jak wielu osób żyjących dookoła nas może dotyczyć ten problem?
Według badań aż 20% uczestników naszych niedzielnych zgromadzeń na Eucharystii należy do grupy tych osób, które noszą w sobie ból straty pod dziecku. Niestety bardzo często jest to tzw. „nieprzepracowana” żałoba, czyli boleść, która uwięzła w człowieku i nie pozwala już żyć twórczo, wierzyć, rozwijać się, wypełniać życiowe powołanie, szczególnie to małżeńskie: budowanie jedności.
Ks. Krzysztof Wiśniewski Jędrzej Rams /Foto GośćKto wyszedł z inicjatywą takich rekolekcji?
Faktycznie, organizowaliśmy te rekolekcje po raz pierwszy, a zostaliśmy przynagleni ze strony świeckich i w ekipie organizatorów były dwa małżeństwa, które znały problem straty z własnego doświadczenia. Forma rekolekcji, którą przejęliśmy, ukształtowana została w minionych latach, na północ od nas, w Wielkopolsce. Benedyktyn ze Skrzatusza, o. Piotr Włodyga, dostrzegł i wziął sobie głęboko do serca potrzebę przyjścia z kompetentną pomocą rodzicom obolałym po śmierci dziecka. Zainicjował więc specjalnie dedykowane rodzicom rekolekcje. Zebrał pomocników, by do problemu podejść jak najrzetelniej od strony duchowej, teologicznej i psychologicznej. Z czasem organizatorzy doszli do takiej formy rekolekcji, która najlepiej służy rodzicom. Zostaliśmy przez nich pokierowani z myślą o tym, byśmy raz do roku w diecezji legnickiej sami organizowali takie rekolekcje.
Jest to ciągle bardzo świeża propozycja. W maju zeszłego roku pierwsze takie rekolekcje na Dolnym Śląsku miały miejsce w archidiecezji wrocławskiej, kolejne, już w tym roku, były w diecezji świdnickiej i u nas. Na przyszły 2023 rok zaplanowane są rekolekcje około marca w Bardzie, w diecezji świdnickiej, i w Legnicy, w Domu Słowa, w weekend 22-24 września.
Za nami pierwsze takie wydarzenie. Jak ono przebiegło, kto na nie przyjechał?
Jesteśmy bardzo zadowoleni, że na nasze zaproszenie odpowiedziało dwudziestu uczestników z różnych stron Polski. Przyjechały małżeństwa i trzy osoby bez współmałżonka. Wszyscy oni doświadczają bólu z powodu śmierci swoich dzieci w różnym wieku, jak to mówiłem wcześniej. Od dzieci maleńkich w łonie matki do dzieci ponad 30-letnich. Wszyscy uczestnicy zostali serdecznie przyjęci w naszym Centrum Formacji Ewangelizacyjnej „Dom Słowa”. W tym samym czasie nie było żadnej innej grupy i aktywności, by zapewnić rodzicom potrzebny spokój i bezpieczną przestrzeń do modlitwy i spotkań. Stworzyliśmy warunki, także te zewnętrzne, lokalowe, naprawdę bardzo dobre, co wszyscy docenili. Poczucie bycia oczekiwanymi i „zaopiekowanymi” pomagało w powstaniu atmosfery zaufania i wzajemnej otwartości.
Na czym polegają takie rekolekcje? Co chcecie dać, osiągnąć?
Ekipa przygotowująca i prowadząca rekolekcje pragnie zaoferować uczestnikom takie ludzkie miejsce, taką duchową osobową przestrzeń, w której będą mogli w sposób otwarty, na ile każdy chce, być obecnym ze swoim cierpieniem przed Bogiem, przed innymi ludźmi i sami przed sobą. Fakt, że wszyscy uczestnicy dźwigają bolesny ciężar straty dziecka ułatwia komunikowanie wewnętrznego przeżycia w klimacie całkowitego zrozumienia i uszanowania. Także prowadzący rekolekcje posiadają odpowiednie kompetencję, delikatność i empatię, by móc towarzyszyć cierpiącym rodzicom, wspierając ich serdeczną obecnością, uważnym słuchaniem, rzetelną wiedzą i modlitwą. Tego wszystkiego najczęściej brakuje rodzicom w ich środowisku. Na tych rekolekcjach, bycie rodzicem po stracie nie jest czymś krępującym, więc ludzie dzielą się swoim bólem prosto i zwyczajnie.
Bardzo potrzebne jest stworzenie takiej ludzkiej przestrzeni, w której rodzice mogą się spotkać i mogą rozmawiać ze sobą, usłyszeć Ewangelię i pewne treści pomocne w przeżywaniu cierpienia, które ich spotkało. Światło przychodzi z różnych stron: od strony teologii, psychologii, duchowości i świadectwa innych. Wszystko po to, by rodzice mogli lepiej zrozumieć i przeżyć swoją żałobę. Kluczowa jest perspektywa chrześcijańska, czyli światło rzucone na ludzki los przez paschę Chrystusa: Jego Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. Stąd zaproszenie do słuchania Słowa Bożego, przeżycia Eucharystii, sakramentu pojednania, do adoracji i modlitwy. Wszystko jednak w dobrowolności.
Czyli nie trzymacie ich za rękę i nie mówicie „wszystko będzie dobrze”?
Na rekolekcjach nie jesteśmy z cierpiącymi rodzicami po to, by ich „pocieszać” akurat tymi słowami, które raniły ich od momentu śmierci dziecka: „będzie dobrze”, „weź się w garść”, „musisz się pozbierać”. Jesteśmy gotowi słuchać i rozmawiać, pomóc, według potrzeby, ale to rodzice decydują o tym, jak chcą skorzystać z naszej obecności i otwartości na nich. Zasada, którą przyjmujemy, daje każdemu uczestnikowi wolność w zaangażowaniu się w każdy z punktów programu.
Powtórzę, że naszym zadaniem jest stworzenie przestrzeni osobowej oraz duchowej, w której rodzice będą mogli przeżyć dni służące lepszemu zrozumieniu i przyjęciu tego nowego etapu ich życia, w który weszli przez dramat straty dziecka. Uczestnicy rekolekcji nieraz latami noszą w sercu niewymowny ból. Potrzebują przestrzeni wolności, bezpieczeństwa i zrozumienia, by uzewnętrznić swoje cierpienia, znaleźć rzeczywiste ukojenie i odkryć znaczenie dni, które są jeszcze przed nimi, przed ich małżeństwem i rodziną.
To nam się udało. Uczestnicy rekolekcji podkreślali dużą wolność przeżywania tych dni. Każdy sam regulował swoje zaangażowanie w poszczególne punkty planu. Nie było żadnego przymusu. Mogli swobodnie dzielić się swoimi doświadczeniami i okazywało się, że byli akceptowani, rozumiani. Większość osób skorzystała z indywidualnych rozmów z prowadzącymi: ojcem Piotrem, benedyktynem ze Skrzatusza, siostrą Klarą – animatorką liturgiczną, panią Jadwigą – psycholog, z Iwoną i Krzysztofem – małżeństwem, które ma doświadczenie straty, a teraz pomaga innym. Ja tez służyłem rozmową. Cenna była dla wszystkich obecność i nauka biskupa Andrzeja.
Przyjeżdżając na rekolekcje rodzice mieli zagwarantowane to, że spotkają się z osobami, które są empatyczne, bo znają ich ból, też go niosą i rozumieją innych. Nie było więc pośpiesznych pocieszeń. Nie było też napawania się bólem. Była modlitwa, życzliwa obecność, wolność i wzajemne zrozumienie. A to bardzo dużo zmienia.