Autor m.in. książki "Święci bo nie udawali świętych" opowiadał m.in. o męczennicach z Nowogródka, których relikwie znajdują się i w naszej diecezji.
W niedzielę 11 września w parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP gościł ks. dr hab. Arkadiusz Nocoń z watykańskiej Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Kapłan głosił na Mszach św. słowo Boże, odbyło się też spotkanie autorskie z jego udziałem, w trakcie którego duchowny opowiadał o swoich książkach: „Święci bo nie udawali świętych” oraz „Śladami Jana Pawła II po Watykanie”. Pierwsza z nich ma stanowić pomoc oraz zachętę dla kapłanów, by szerzyli kult świętych. – Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się, by po wypowiedzianym przeze mnie kazaniu ktoś do mnie podszedł i powiedział, że ono odmieniło jego życie. Sytuacja odwróciła się, gdy zacząłem przybliżać żywoty osób wyniesionych na ołtarze – mówił, cytując spotkanie z jedną z sióstr: „gdyby nie ta audycja o świętym, nie byłoby mnie dzisiaj w zakonie”. − Wiedziałem już, że mnie samego ma być w kazaniach jak najmniej – dodał współpracownik Radia Watykańskiego.
Duchowny opowiadał m.in. o wspominanych niedawno w liturgii 11 męczennicach z Nowogródka, których relikwie znajdziemy w świątyni w Świeradowie- Zdroju. Ksiądz – jak wielu innych Polaków – na miejsce pojechał dla… Adama Mickiewicza (w inwokacji z „Pana Tadeusza” czytamy bowiem: „Panno święta, (…)! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!". Okoliczności męczeństwa 11 sióstr poznał dokładnie na miejscu dzięki jednej z sióstr nazaretanek. – Ta historia jest nieprawdopodobna. Jesteśmy na terenie Nowogródka. Rozpoczyna się okupacja. Niemcy aresztują i rozstrzeliwują mężczyzn. Kolejna obława i znowu to samo. Za trzecim razem, gdy aresztowano 120 mężczyzn, siostry postanawiają złożyć ślub – opowiadał duchowny.
Ówczesna przełożona sióstr, w imieniu całej wspólnoty, wypowiedziała do kapelana sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza znamienne słowa: „Mój Boże, jeżeli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny – modlimy się nawet o to” oraz późniejsze: „Boże, mój Boże, Ksiądz Kapelan jest o wiele potrzebniejszy na tym świecie, niż my, toteż modlimy się teraz o to, aby Bóg raczej nas zabrał, niż Księdza, jeżeli jest potrzebna dalsza ofiara…" Wszyscy wywiezieni mężczyźni przeżyli wojnę. Późnego wieku doczekał również ks. Aleksander. Kapłan po wojnie mocno związany z Wrocławiem, zmarł w 1995 r.
- Kilka dni po wspomnianym ślubowaniu przyszło pismo, że siostry mają zgłosić się na gestapo. Gdy szły na posterunek, jedna z nich, s. Małgorzata, wracała z nocnego dyżuru (była pielęgniarką) i przełożona kazała jej iść do domu. Siostry zostały aresztowane, zamknięte w piwnicy i bardzo wcześnie rano wywiezione do pobliskiego lasku, gdzie zostały rozstrzelane. Potem ktoś, kto pracował na posterunku policji, zobaczył na zakurzonej posadzce w piwnicy 11 sylwetek i mokre plamy na wysokości oczu. Siostry najprawdopodobniej dobrze wiedziały, co je czeka - wspominał kapłan.
Zakonnice zostały wywiezione do lasu i tam zabite strzałem w tył głowy. Ocalona współsiostra, która znalazła miejsce ich pochówku, przez dwadzieścia lat broniła kościoła przed zamienieniem go na magazyn zboża czy saletry (co w czasach sowieckich działo się z innymi świątyniami w Nowogródku). Nazaretanka zamieszkała w zakrystii i przez 20 lat była skutecznym stróżem tamtejszego kościoła (warto wiedzieć, że dziś toczy się jej proces beatyfikacyjny).
O śnie zwiastującym męczeństwo, przeczytasz na kolejnej stronie