Są takie obrazy, których widok po latach potrafi zaprzeć dech w piersi.
W piątek 26 sierpnia obchodzimy uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. Nie tylko pątnicy wędrują do Niej, ale i Ona sama wyrusza w drogę do wiernych.
Pewnego dnia do parafii pw. św. Urszuli w Gwizdanowie przybyła Ikona Jasnogórska. – Dzieło na początku pandemii ofiarowała nam pewna rodzina z Gawron. Chciałem, by otrzymało godną ramę – opowiada ks. Tomasz Hęś, który postanowił przekazać malowidło znajomemu malarzowi. – Przy okazji oprawiania moich obrazów postanowiłem przekazać do ramiarza również ten obraz – wspomina Krzysztof Jasiński, malarz z Lubina.
Obraz od niedawna zdobi wnętrze gwizdanowskiej świątyni. ks. Tomasz Hęś– Obraz zaczekał u mnie. Kiedy przyszedł do mnie z odwiedzinami mój brat, aż podskoczył: „Co robi tu ten obraz?!”. Wiedziałem, że skądś go znam. On był namalowany przez moją mamę. Pochodzi z lat 70. W tym czasie bowiem, by kupić płótno, ramę, farby, trzeba było się najeździć po Polsce. Został namalowany na pomarańczowym lnie. Na tym samym płótnie mój średni brat otrzymał portret – wspomina pan Krzysztof.
Jego matka samotnie zajmowała się trzema synami, a z wykształcenia była pedagogiem, nauczycielką oraz malarką. – Wychowywałem się między sztalugami. Ona była moim pierwszym profesorem i mistrzem – opowiada o mamie mężczyzna, który poszedł w jej ślady. Pan Krzysztof do dziś pamięta słowa jednego z kapłanów: „Pan dostał talent, by cieszyć innych ludzi”.