Ks. Mirosław Drapała, grekokatolik z Legnicy, mówi o nadziei, która rodzi się w sercach Ukraińców.
Jędrzej Rams: Jak minął księdza ostatni, trudny, tydzień?
Ks. Mirosław Drapała: Pierwszego dnia, gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, akurat rano zebraliśmy się na codziennej liturgii. Wszyscy zebrani byli w ogromnych emocjach. Gdy się modliliśmy, nie wszystkie modlitwy zostały do końca wyśpiewane… Pojawiły się łzy, gardło się ściskało... Ciężko było rozmawiać. Później w szkole na zajęciach religii widziałem, jak wszyscy byli zatrwożeni wydarzeniami. Emocje były różne – od złości, przez poczucie niesprawiedliwości, bezradność, niepewność.
Modlitwa i pasterskie słowo biskupów, m.in. zwierzchnika naszej Cerkwi Wielce Błogosławionego Światosława Szewczuka, dodawały nam ducha. Później z każdym dniem wszystkie wydarzenia, skuteczna obrona wojska ukraińskiego, wsparcie ze strony krajów zachodnich, przywracały nam nadzieję.
Wielu wiernych przez pandemię przestało chodzić do świątyni. A w ostatnią niedzielę w świątyni były prawdziwe tłumy. Było wzruszenie, ale i była nadzieja. Gdzie możemy szukać pomocy? Wojsko walczy tam, a my tutaj możemy walczyć modlitwą. O nią prosił mnie znajomy kapelan, który właśnie jedzie do Kijowa, do wojsk ukraińskich. Obiecałem modlitwę i pamięć o tych, którzy bronią Ukrainy, bronią dzieci i matek.
Czy gest i słowa papieża Franciszka przebiły się w tym szumie medialnym?
Oczywiście. Ten gest wielkiej przyjaźni papieża Franciszka do Ukrainy, Ukraińców i Kościoła Greckokatolickiego potwierdziły to, co już wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy, że Ojciec Święty nawoływał o pokój. Papież powiedział, że zrobi wszystko, co tylko będzie mógł. Pamiętamy o tym. Powtarzał nam to też abp Światosław w specjalny liście. Papież przekracza granice dyplomatyczne i działa. Ten głos jest głosem nadziei. Nadziei, że pasterz naszego Kościoła i pasterz całego Kościoła katolickiego rozumie naszą sytuację i odczuwa ból z narodem ukraińskim.
Przed nami Wielki Post…
Nieustannie modlimy się o koniec wojny. Każdego dnia. W rzymskokatolicką środę popielcową tj. 2 marca, będziemy się wieczorem szczególnie modlili w naszej legnickiej cerkwi o pokój. Będziemy też zanosić prośby do Boga o nawrócenie Rosji i Rosjan. Tylko to może dać pokój. My to wiemy.
Przed grekokatolikami w Polsce jest Wielki Post, a niektóre wspólnoty greckokatolickie na świecie już go rozpoczęły. My rozpoczniemy go w poniedziałek 7 marca. To na pewno będzie wyjątkowe przygotowanie do Paschy. Przyjdzie czas Wielkiego Tygodnia i śmierć Jezusa. Ale też przyjdzie Zmartwychwstanie. Wierzę, że tak jak po nocy przychodzi dzień, po śmierci zmartwychwstanie, tak przyjdzie zmartwychwstanie wolnej Ukrainy. Tak jak i całego naszego narodu.
Ruszyła też pomoc dla Ukrainy.
Nadzieja o której wcześniej mówiłem, przerodziła się w pytanie „co możemy dla nich zrobić?” Ruszyły różne zbiórki. Ogłosiliśmy zbiórkę w niedzielę, ale wiedząc o tym, że ruszyła pomoc rządu polskiego, widzieliśmy, że to będzie pomoc zorganizowana. Dlatego włączamy się w akcje rządowe i Caritas Polska. Ale jako sama parafia greckokatolicka mamy swojego partnera, zaprzyjaźnioną parafię w Tarnopolu. Dostaliśmy listę potrzebnych rzeczy i już je zbieramy. Dodatkowo Caritas eparchii wrocławsko-koszalińskiej ogłosiła zbiórkę pieniędzy. Tak samo jałmużna wielkopostna będzie przeznaczona na pomoc Ukrainie.
Wiemy też, że pomoc jest potrzebna także uchodźcom, którzy pojawiają się w naszych domach. Jesteśmy wdzięczni rządowi polskiemu.
Bardzo wielu ludzi przyjęło już uchodźców. Sami jako parafia czekamy na panią z dzieckiem, która jedzie z Łucka. Już jest na terytorium Polski. Przygotowaliśmy też miejsca dla jednej rodziny z Charkowa. Jednak bombardowania w Charkowie sprawiły, że nie mogą wyjechać z miasta. Mówiąc o wojnie, myślimy o uchodźcach i walkach, ale mamy też świadomość, że w bardzo wielu małych miejscowościach pozostali ludzie starsi. Mamy z dziećmi wyjechały np. do Polski, ojcowie ruszyli na front, młodzi rozjechali się już wcześniej do pracy w krajach Unii Europejskiej, a starsi pozostali. Im też trzeba pomagać. Niedawno rozmawiałem z jedną parafianką, która opowiedziała mi historię telefonu od jej mamy, która dzwoniła z Ukrainy, żegnając się. Mówiła, że już zapewne się na ziemi nie zobaczą. Ale będziemy im pomagać, ponieważ wierzymy, że Chrystus zwyciężył i że my też zwyciężymy.
To są wydarzenia, które bardzo mocno zjednoczyły naród ukraiński. Nawet te osoby, które będąc Ukraińcami nie znali i nie znają języka ukraińskiego, nabierają ogromnej świadomości przynależności i identyfikacji z nim. Tego nikt nie zatrzyma i nie przekreśli.
Wszyscy wiemy, że Polska stoi przy Ukrainie. Rozumiemy to. Polska bardzo wiele zrobiła. Ukraina nigdy tego nie zapomni Polakom. To jest nowy rozdział historii miedzy naszymi narodami. Widzimy teraz, kto jest naszym wrogiem, widzimy co znaczy przebaczenie. To trzeba od nowa odczytywać.