Zgorzelczanie wierzą, że cud jest możliwy - możemy ich wesprzeć naszymi modlitwami.
W zgorzeleckiej parafii pw. św. Jana Chrzciciela powstała męska róża różańcowa. Jej członkowie modlą się za nienarodzone dziecko pana Sławomira i jego żony Agnieszki.
- Moje pragnienie włączenia się do róży przyszło w połowie listopada. W czwartek 11 listopada dowiedzieliśmy się o bardzo ciężkiej chorobie naszego nienarodzonego dziecka. Cztery dni później, tj. 15 listopada, diagnozę potwierdził inny lekarz. Termin porodu został ustalony przez lekarzy na 25 maja, ale tak naprawdę nie wiadomo, kiedy nasze dziecko się urodzi. Proszę o modlitwę do końca maja o uzdrowienie chorego dziecka i szczęśliwe rozwiązanie dla mamy, jeżeli jest to zgodne z wolą Boga. Jedyne, co pozostaje, to mocny szturm do nieba i prośba o cud. Wierzymy w moc modlitwy. Modlą się już znajomi, członkowie Domowego Kościoła, kilku innych wspólnot, ale o nią prosimy także czytelników "Gościa" - mówi mężczyzna.
Mocna wiara w skuteczność modlitwy za chore nienarodzone dziecko w przypadku tej rodziny nie jest przypadkowe. W numerze 30. "Gościa Legnickiego" z roku 2021 opisywaliśmy świadectwo Andrzeja i Agnieszki Janczurów. Pani Agnieszka opowiedziała, że gdy zaszła w ciążę, na pierwszych badaniach prenatalnych okazało się, że córeczka Ania ma poważną wadę serca, a na dodatek było duże prawdopodobieństwo, że będzie miała zespół Downa. "Było to dla nas trudne. Pani doktor kilkakrotnie namawiała nas do aborcji. Nie tylko stanowczo odmówiliśmy, ale także zmieniliśmy lekarza prowadzącego" - wspominała pani Agnieszka. Kolejne badania wykazały, że dziecko nie ma wykształconej lewej strony serca - tej, która odpowiada za tłoczenie natlenionej krwi do całego ciała. Jak wyjaśniała pani Agnieszka, dzieci z taką wadą umierają w pierwszych godzinach po narodzeniu. Jednocześnie okazało się, że prawa strona serca była 2,5 razy większa niż powinna, a jego przedsionki pracowały nieprawidłowo. Wraz z rozwojem dziecka zastawki powoli przestawały się domykać. W aorcie pojawiło się przewężenie, które blokowało obieg krwi. Na domiar złego pod koniec ciąży okazało się, że odwrócił się krwiobieg w ciele Ani.
Po narodzinach Ani, które odbyły się w niemieckiej klinice, lekarze nie mogli wyjść z szoku. Jeszcze godzinę wcześniej wszystkie urządzenia potwierdzały diagnozy chorób, a teraz mieli przed sobą całkowicie zdrowe niemowlę!
Rodzice Ani oraz ogromna grupa osób w na całym świecie mówią wprost - to uczynił Pan Bóg, a błagały Go o to setki osób, modląc się każdego dnia ciąży pani Agnieszki na różańcu - byli to członkowie Domowego Kościoła najpierw z diecezji legnickiej, później z całej Polski, a nawet Anglii i Hiszpanii.
Historia Ani jest w tym przypadku o tyle ważna, że jej mama jest spokrewniona z naszymi bohaterami ze Zgorzelca.
- Wtedy modliliśmy o zdrowie Ani. Stał się cud. My też prosimy Boga o wypełnienie się Jego woli i zdolność jej przyjęcia przez nas. Ale mamy spokój w sercu, że Bóg wie, co jest dobre. Prosimy o modlitwę - mówi pan Sławomir.