Biskup Andrzej Siemieniewski odwiedził osadzonych w jeleniogórskim areszcie.
Obecność biskupa w tym miejscu miała związek z poniedziałkowym liturgicznym wspomnieniem św. Mikołaja, który jest patronem kaplicy w jeleniogórskim areszcie. Jak mów mjr Mariusz Mrozewski, rzecznik placówki, rokrocznie od 2006 roku biskupi diecezji legnickiej w okolicach 6 grudnia odwiedzają osadzonych.
− Tamtego roku oddaliśmy do użytku nowe skrzydło aresztu i znalazło się w nim miejsce na kaplicę. Więźniowie sami ją przygotowali i od tamtego czasu służy ona do posług religijnych. Kaplica nosi wezwanie św. Mikołaja. Każda wizyta biskupa jest dla nas zaszczytem, bo nie jest to sprawa codzienna. Zauważamy też dużą ochotę więźniów na to spotkanie. Oczywiście w naszej jednostce są świadczone posługi religijne. Wielu osadzonych z nich korzysta. Zwłaszcza teraz, gdy jesteśmy tuż przed świętami Bożego Narodzenia, a to trudny czas zarówno dla osadzonych, jak i dla ich rodzin − mówi mjr Mrozewski.
Biskup Siemieniewski odprawił najpierw Eucharystię, na której obecni byli osadzeni i kadra aresztu. W homilii wskazał na lampkę bez płomienia, którą przywiózł ze sobą. Wspominając Betlejemskie Światełko Pokoju, powiedział, że nawet lepiej, że go ze sobą nie przywiózł, ponieważ o wiele ważniejszy jest płomień żywej wiary, który zapłonął 2 tys. lat temu w Betlejem. A teraz, niesiony przez całe wieki i pokolenia wierzących, może być udziałem także osadzonych. Symbolem rozpalania wiary jest zaś wieniec adwentowy, na którym płoną w tej chwili tylko dwie świece. − Jak widzimy, jest więc jeszcze coś do zapalenia. Może chodzi o wybaczenie komuś, może o naprawę krzywd? Ale mamy Adwent, a to dobry czas na próbę rozpalenia kolejnych świec w naszych sercach. A światło świecy najlepiej widać w mroku. Ono daje wówczas najwięcej nadziei, dlatego warto podjąć wysiłek − mówił biskup.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się