W sobotę 28 listopada odbyły się uroczystości pogrzebowe marciszowskiego proboszcza.
Msza Święta została odprawiona w kościele parafialnym pw. Niepokalanego Serca NMP, świątyni, w której przez ostatnie 24 lata pełnił posługę zmarły prezbiter. Przed Eucharystią słowa pożegnania wygłosili m.in. przedstawiciele miejscowej gminy oraz rady parafialnej.
– Żegnam Cię w imieniu samorządu terytorialnego, ale także w swoim własnym imieniu. Od kilku dni zadaję sobie pytanie, dlaczego ks. Zbigniew musiał od nas odejść... Jedyne wytłumaczenie, jakie znajduję, jest takie, że Bóg stwierdził, że teraz tam jest potrzebny. Że na ziemi wypełnił już swoje zadanie. W mojej pamięci pozostanie on jako kapłan, który godnie i sumiennie pełnił swoje obowiązki duszpasterskie w Marciszowie i Pastewniku. Dał się poznać jako dobry gospodarz. Serdeczny, pomocny. Nie odmawiał posługi. Nigdy nie chciał zasiadać w pierwszych rzędach. Dla mnie pozostanie zawsze przyjacielem – mówił Wiesław Cepielik, wójt gminy Marciszów.
Niezwykle ciepłe pożegnanie, w imieniu kolegów z roku, wypowiedział ks. Ireneusz Alczyk, senior rocznika księży święconych w 1985 r. we wrocławskiej katedrze pw. św. Jana Chrzciciela. – Na obrazku prymicyjnym przed przeszło 35 laty ks. Zbigniew napisał: „Tych, których opuściłem, i tych, do których mnie posyłasz, powierzam Tobie, Panie”. Poprzez lata seminaryjne, a był wrocławianinem, nie odpoczywał (…). Po seminarium opuścił Wrocław i został skierowany najpierw do Dusznik-Zdroju, potem do Wałbrzycha i Jedliny-Zdroju. I od 1996 roku był proboszczem tutaj, w Marciszowie.
Na obrazku prymicyjnym znalazły się też inne słowa: „Nie daj się złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. W tamtych latach te słowa były kojarzone z bł. ks. Jerzym Popiełuszką. Widać, że te słowa żyły i ks. Zbigniew żył nimi. Wpisały się w jego serce. To przecież sedno Ewangelii – mówił kapłan.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się