W Pieńsku otwarto wystawę, która zadaje mnóstwo pytań o słowiańskość polsko- -niemieckiego pogranicza.
Niewielki Pieńsk w poniedziałek 26 października stał się siedzibą mobilnej wystawy ukazującej 1000-letnią historię Górnych Łużyc. Jest ona oczywiście o wiele bogatsza, ale te ramy czasowe zostały wyznaczone przez słynny pokój w Budziszynie. Stąd też oficjalna nazwa wystawy brzmi „Milenium Pokoju w Budziszynie w Gminie Pieńsk 1018–2018”. Jest ona pokłosiem Rodzinnego Pikniku Historycznego „Bitwa o Łużyce” – barwnego widowiska sprzed dwóch lat w Bielawie Dolnej koło Pieńska z udziałem grup rekonstrukcyjnych przybliżających wczesne średniowiecze.
Założeniem wydarzenia było upamiętnienie 1000. rocznicy zawarcia traktatu pokojowego w Budziszynie pomiędzy cesarzem rzymskim Henrykiem II a późniejszym królem Polski Bolesławem Chrobrym. Na jego mocy została zakończona wojna toczona od 1015 roku, a jednocześnie cała seria prowadzonych od 1002 roku wojen o Czechy i Łużyce. Przy Polsce pozostały niezależne od cesarza Łużyce, Milsko i Morawy. W łużyckiej historiografii pokój nosi nazwę Budyšyński měr.
Nie był on jednak zbyt trwały, ponieważ już w 1031 roku polscy władcy utracili kontrolę nad Łużycami. Przez dwa kolejne wieki nad miejscowymi miastami i zamkami przejęli ją władcy Śląska (książęta jaworscy), królowie Czech, Węgier, Jagiellonowie, aż w końcu władza trafiła w ręce saksońskich książąt. Obecnie Serbołużyczanie są jedną z trzech grup w Niemczech, która posiada status mniejszości narodowej. Mimo kilku wieków germanizacji udało im się utrzymać swoją narodową tożsamość opartą na języku i wierze katolickiej. Niestety, największym dla nich nieszczęściem okazało się zakończenie II wojny światowej, kiedy to układy pokojowe, narzucone przez wielką trójkę (Wielką Brytanię, USA i ZSRR), podzieliły Górne Łużyce. Część trafiła w granice Polski, część została w granicach Niemiec (przez 45 lat były to Niemcy komunistyczne).
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się