Kilkadziesiąt nowych osób dołączyło do grona niewolników miłości.
W sobotę 12 września w parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej w Legnicy zakończyły się 33-dniowe rekolekcje "Do Jezusa przez Maryję" (Ad Iesum per Mariam).
Na początku liturgii uczestnicy kładli na ołtarzu białe róże jako symbol ich zawierzenia. Akt Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Niepokalane Serce Maryi nastąpił tuż po Eucharystii.
Nowi „niewolnicy z miłości” wzięli udział w agapie, na której dzielili się swoimi świadectwami. – Z Maryją zawsze miałam lekki kłopocik. W pewnym momencie mój syn bardzo zachorował. Byłam bezradna. W końcu przyszła myśl, by szczerze pomodlić się do Maryi. Byłam w szpitalu i czuwałam przy synu. Usnęłam. Kiedy otworzyłam oczy, mój syn, cały przepocony, podniósł się i powiedział: „Mamo, ty tu byłaś cały czas, miałaś taki niebieski płaszcz”. Odpowiedziałam: „Synu, może to pielęgniarka”. „Nie, siedziałaś i cały czas się mną opiekowałaś. A jak zgasiłaś lampkę, to tak mocno świeciłaś!” – wspominała kobieta, która od tamtego momentu cieszy się zdrowiem dziecka.
– Jeszcze trzy miesiące temu w ogóle nie słyszałem o św. Ludwiku, „Traktacie”, zawierzeniu – mówił inny uczestnik spotkania. – Teraz nie ma tygodnia, bym nie słyszał o nim z innych źródeł. To jest po prostu niesamowite. Niedawno okazało się, że nawet mój sąsiad zawierzył się w grudniu ubiegłego roku – śmiał się mężczyzna.
Ks. Wiesław Walendzik, gospodarz parafii pw. św. Jadwigi twierdzi, że staliśmy się świadkami pewnej polaryzacji. – Dziś wiele osób rezygnuje z Kościoła, dodatkową wymówką stała się pandemia – mówi ks. Wiesław. – Ci natomiast, którzy żyli Bogiem, jeszcze mocniej się do Niego zbliżają. W parafii mam aż ośmiu nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej, kilkanaście małżeństw należy do wspólnoty Domowego Kościoła…. Z tą „garstką”, która trwa, można po prostu konie kraść – dodał duchowny.
33-dniowe rekolekcje prowadzone były głównie przez Annę i Zbigniewa Kozikowskich ze Wspólnoty Duchowych Niewolników Maryi. Małżeństwo na co dzień zamieszkuje w Wilanowie. Ona zajmuje się czwórką dziećmi, on pracuje. – Prawie każdego dnia jesteśmy gdzie indziej – mówi Anna Kozikowska. – Jesteśmy tu dla Jezusa i Maryi. Myślę, że klucz do naszej codzienności położony jest właśnie tutaj: robimy to z miłości – dodał pan Zbigniew.