Święty o. Pio ma w Legnicy kaplicę nazwaną jego imieniem.
Miejscem spotkań grupy modlitewnej już od ośmiu lat opiekuje się Elżbieta Grabarska, która uznaje włoskiego zakonnika za jednego ze swoich patronów. – Kiedy w 1968 r. dowiedziałam się o śmierci św. o Pio, byłam jeszcze młodą dziewczyną. Od tamtej chwili jednak jego osoba „chodziła” za mną całe życie – tłumaczy pani Elżbieta. – Cieszę się, że mogę pomagać przy tak pięknym dziele i z tego, że jest nas coraz więcej – dodaje.
W trakcie cotygodniowych spotkań wierni zanoszą prośby, odmawiając Koronkę do Najświętszego Serca Pana Jezusa, a także wysłuchują krótkiej homilii. Spotkaniom towarzyszy pieśń „Święty Ojcze Pio, patronie nasz…”. – Widzimy się regularnie, prosimy, śpiewamy. Ojciec Pio zawsze jest z nami i z nami się modli – tłumaczy Janina Okulewicz. – On jest niestrudzonym pośrednikiem łask – dodaje pani Janina.
Wtorkowym spotkaniom towarzyszą relikwie św. o Pio. – To krew z jego stygmatów, a konkretnie z rany, która otwierała się na jego sercu, dlatego są one dla nas tak ważne – tłumaczy ks. S. Araszczuk. – Przed epidemią zawsze całowałam jego relikwie. Zaufałam mu, często przyzywam go w moich myślach – opowiada Beata Ciesielska.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się