Dzięki akcji pożarników w ręce osób potrzebujących trafiły prawie nieużywane rzeczy.
W sobotę 18 stycznia w świetlicy kościoła św. Marcina w Jaworze parafialna grupa charytatywna wydawała ubrania osobom potrzebującym.
Odzież zebrali w większości strażacy, którzy nie spodziewali się aż takiego odzewu ze strony lokalnej społeczności.
- Pewnego dnia zadzwonił do mnie ksiądz wikariusz Sławomir Dębowiak i krótko zakomunikował: „Strażacy przywieźli paczki do kancelarii, proszę się tym zająć” – śmieje się Marek Jabłoński, członek rady parafialnej i dyrektor poradni rodzinnej mieszczącej się w tym samym budynku. – Ubrań było tak dużo, że musiałem zrobić 4-5 kursów samochodem, aby to wszystko przywieźć do świetlicy – dodaje.
Pożarnicy z Jawora, którzy zajęli się zbiórką, udzielają się charytatywnie również przy innych okazjach.Przed świętami przeprowadzają akcję „Paczka od strażaków”, w ramach której wspomagają dwie potrzebujące rodziny. Na ich życzliwość mogą również liczyć mieszkańcy Domu Małych Dzieci w Jaworze. Organizacja sobotniego wydarzenia przebiegała jednak inaczej, niż zazwyczaj.
- Sprawa była zupełnie spontaniczna. Moja mama stwierdziła, że ma w szafie wiele niepotrzebnych rzeczy i chciałaby się nimi podzielić, ale nie wie za bardzo jak. Córka postanowiła zrobić ogłoszenie na facebooku i plakat „wietrzenie szaf”, a ja tę ideę rozpropagowałem w mojej jednostce straży pożarnej – mówi st. kpt. Tomasz Kita, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Jaworze. – Niedługo potem zacząłem otrzymywać bardzo wiele telefonów od ludzi niekoniecznie związanych ze strażakami Ta akcja zupełnie przerosła moje oczekiwania – tłumaczy strażacki zwierzchnik.
Rozdawanie odzieży w świetlicy parafialnej kościoła św. Marcina w Jaworze trwało cztery godziny. W tym czasie ubrania trafiły do wielu potrzebujących rąk. W trakcie naszych odwiedzin, w placówce spotkaliśmy również Panią Helenę, która kiedy tylko dowiedziała się, że może przyłączyć się do akcji, postanowiła szybko wrócić do domu i przynieść z niego wiele nieprzydatnych rzeczy – Mam całą masę praktycznie nieużywanych ubrań, ponieważ chodziłam w nich tylko do kościoła. Jest i taka odzież, która została mi po synu: garniturki z bierzmowania, końca gimnazjum, matury…. – wymienia kobieta. – Wszystko ofiaruję z serca. Po co ludzie mają wydawać pieniądze? Cieszyłabym się, gdyby ktoś wziął te ubrania i mógł w nich jeszcze pochodzić – tłumaczyła ofiarodawczyni.