Członkowie scholi oraz ministranci wyprowadzili z szatni na boisko piłkarzy Zagłębia Lubin w meczu z Górnikiem Zabrze.
Cóż to były za emocje! Dzieci z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Zebrzydowej oraz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bolesławcu przeżyły nie lada przygodę. Podczas ostatniego meczu na własnym boisku Zagłębie Lubin zmierzyło się z 14-krotnym mistrzem Polski – Górnikiem Zabrze. – Kiedy staliśmy i czekaliśmy na piłkarzy to zastanawiałem się, co jest za tymi szklanymi drzwiami. Kiedy już ruszyliśmy i wyszliśmy na boisko, to tak się trochę dziwnie poczułem. Dziwnie, to znaczy z jednej strony było fajnie, ale z drugiej troszeczkę się przestraszyłem. Bardzo szybko poszliśmy na trybuny. Oglądaliśmy mecz i kibicowaliśmy. Było super, bo Zagłębie wygrało. O meczu opowiadałem potem kolegom w szkole – Marcin Czubak z Bolesławca. Podobnie przeżywał to jego kolega, Jeremiasz. – Wyprowadzałem piłkarza Zagłębia Lubin. Bardzo się denerwowałem, ale bardziej denerwowałem niż bałem. Na trybunach siedziało bardzo dużo kibiców, głośno śpiewali. Było super! A i bałem się trochę tego Krecia, maskotki która z nami wyprowadzała piłkarzy – mówi Jeremiasz Szymański.
Ks. Jacek Saładucha, proboszcz w parafii w Zebrzydowej nie ukrywa, że wyjazd był formą motywacji dla dzieci, by sięgały po swoje cele. Udało się porozumieć z włodarzami Zagłębia, żeby to nie młodzi piłkarze tego klubu z ich akademii ale dzieci z Zebrzydowej i Bolesławca wyprowadzili tym razem piłkarzy gospodarzy i gości na murawę stadionu.
- Zapewniam, że dzieci bardzo to przeżyły. Dla nich jest to spora atrakcja. Jest to też motywacja do starania się na co dzień. W listopadzie przyjechali do nas piłkarze Zagłębia, a wśród nich był Damian Oko, który pochodzi z naszej gminy. Chłopak ma 22 lata i jest wzorem dla naszych dzieciaków, że warto się strać, warto mieć marzenia. Podczas meczu dzieci tak mocno krzyczały i kibicowały, że później Damian podszedł z kolegami podziękować za mocny doping – mówi ks. Saładucha.