Mieszkańcy modlą się za miasto i okoliczne wioski, przygotowując się do wydarzenia "Jezus na Rynku", które odbędzie się w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.
Wydarzenie "Jezus na Rynku" odbędzie się w Lubinie w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa o 16.00, natomiast w czwartek 13 czerwca rozpoczęły się poprzedzające, tygodniowe przygotowania. Codziennie o 19.30 ludzie, dla których nie są obojętne wiara oraz los miejsca, w którym mieszkają, spotykali się na rynku pod pomnikiem św. Michała Archanioła, aby wspólnie się modlić. Każdego dnia intencja obejmowała kolejne parafie Lubina i okolic.
Różaniec z dopowiedzeniami przybrał formę mobilną, odmawiany był w procesji. – Podobnie jak Izraelici z trąbami, obchodząc wokoło Jerycho doprowadzili do zawalenia się murów miasta, tak i my chcemy nasze miejsce zamieszkania przemienić i otworzyć na działanie Boga – mówił organizator wydarzenia ks. Marcin Kozyra SBD. Inauguracyjny Różaniec poświęcony był miejskiej parafii św. Barbary oraz parafii Matki Bożej Bolesnej w Chróstniku. Dodatkowo modlitwą objęto również księży, ponieważ tego dnia przypadało święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana.
– To nie tylko Lubin i okolice potrzebują tej modlitwy, ale cała Polska, cały świat potrzebuje modlitwy, potrzebuje Chrystusa, bo bez Chrystusa niestety nie dojdziemy daleko – mówiła Grażyna Dobroń. – Modlimy się też w intencji ludzi młodych, żeby się bardziej otwarli na wiarę, bo mało ich widać w kościele – dodał jej mąż Jerzy.
Na samej modlitwie w Rynku młodych jednak nie brakowało. – Przyciągnęła mnie tu miłość do Jezusa, chęć głoszenia Go. Sami doświadczyliśmy w swoim życiu, że Bóg istnieje rzeczywiście i chcemy zarażać tą miłością, też pokazywać innym, że Kościół to nie jest miejsce nudne, tylko że tam rzeczywiście dzieją się cuda i jest wśród nas obecny Jezus – mówił Kuba. Wtórowała mu Magda: – Dziś całkowicie inaczej odbieram Różaniec. Nie jest to już takie "klepanie", jak to można ująć. Jest to naprawdę sensowna modlitwa i działa cuda.
Różaniec raczej nie kojarzy się z mężczyznami w sile wieku. Inaczej uważa Gabriel, którego modlitwa wspiera w walce z nałogiem. – Miałem dotknięcie Jezusa sześć lat temu. Jestem alkoholikiem, nie potrafiłem wyjść z tego, nikt mi nie potrafił pomóc, rodzina, przyjaciele, żona, nikt. Pewnego dnia wstałem w nocy, poszedłem do lasu, klęknąłem, zacząłem płakać i wołać do Boga "Boże, pomóż mi. Pomóż, bo nie potrafię dalej żyć". Na drugi dzień pojechałem do pracy, a tam zawsze, już na koniec, piliśmy alkohol. Kolega podaje mi piwo, mówi "Gabryś, pij!", a ja w tym momencie "Nie, dziękuję, ja już nie piję". Wtedy zorientowałem się, że Bóg naprawdę istnieje. Później miałem różne doświadczenia przez te sześć lat i non stop idę za Bogiem. Chwała Panu Jezusowi Chrystusowi!” – daje świadectwo mężczyzna.