– Spotkałem kolegę, z którym nie widziałem się 30 lat. On zapalił mnie do wyruszenia na Camino – mówi Leszek, który pojechał rowerem do grobu świętego Jakuba Większego.
Rowerowej wyprawy do Santiago de Compostela podjęło się sześciu bolesławczan. Pomysł na nią zrodził się... przy kawie w parafialnej kawiarence przy kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa. – Od 6 lat rower jest dla mnie pomysłem na życie. Wcześniej dużo grałem w piłkę nożną halową, ale ze względu na zerwane mięśnie pachwinowe musiałem sobie odpuścić sport, który kochałem. Zaczął rosnąć mi brzuch, bo pracę mam siedzącą, więc postanowiłem coś z sobą zrobić. Lekarz pozwolił mi na rower i tak zacząłem jeździć – opowiada Radek Makówka.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści