Nowy numer 39/2023 Archiwum

Jezusowi obraz się nie spodobał

Grzegorz Niemyjski, legniczanin, wykładowca ASP we Wrocławiu, o wpływie ikon na sztukę współczesną.

Jędrzej Rams: Jak to jest, że sztuka współczesna inspiruje się ikonami a jednak niewiele w niej Boga?

Grzegorz Niemyjski: Renata Rogozińska w książce „Ikona w sztuce XX wieku” opisuje, jak twórcy awangardy: Kazimierz Malewicz, Wassily Kandinsky, Piet Mondrian czy Marc Chagall i wielu innych, inspirowali się ikonami. Kandinsky, malarz i naukowiec, twórca teoretycznych podwalin pod malarstwo abstrakcyjne, wychodził z założenia, że piękne jest to, co wewnętrznie piękne. Czyli nie powłoka, sama powierzchowność dzieła, ale istota jego przekazu. Zafascynowanie ikoną nie dziwi także dzisiaj, ponieważ jest ona modlitwą wypowiedzianą językiem plastyki. Istnieje w nas potrzeba odniesienia sie do materialnej rzeczywistości poprzez świat duchowy. Współczesna kultura w większości tego nie oferuje, a w ikonie właśnie to można odnaleźć. I to przyciąga. Ewangelia głoszona może być nie tylko słowem, ale także językiem form wizualnych. Wewnętrzne piękno ikony, poprzez geometryczną kompozycję linii i plam barwnych, zaburzonych proporcji, odwróconej perspektywy, wręcz w matematyczny sposób, tworzy niezwykłą i niepowtarzalną harmonię.

Inspiracja techniką to jedno, ale czy wiara inspiruje dzisiaj twórców?

Tak, ale to bardzo trudna sprawa. Akurat dzisiaj podszedł do mnie student Akademii Sztuk Pięknych gdzie mam zajęcia, i zapytał mnie, czy pomogę, bo jest kilka osób, które chciałyby założyć koło studenckie zajmujące się sztuka inspirowaną religijnie. Bardzo mnie to ucieszyło, ale i zaskoczyło, że są tacy młodzi ludzie, którzy szukają kontaktu akurat z tą sferą kultury. Oni wiedzą i czują, że wiara jest ważna. Młodzi ludzie zawsze są bardzo twórczy. Chcą coś robić. Jest w nich jakaś wyjątkowa wrażliwość na prawdę. Te cechy wykorzystują, niestety, środowiska niechętne Kościołowi. Powiem tak: młodzi, twórczy ludzie i przestrzeń sztuki inspirowana wiarą to dzisiaj obszary niezagospodarowane. Prawie całkowicie są niezagospodarowani przez Kościół. Może trochę lepiej sytuacja wygląda w przestrzeni muzyki. Dlatego większość młodych twórców prędzej czy później, nie mając subtelnych i mądrych drogowskazów, szuka w innych miejscach...

Chodzi o brak duszpasterstwa czy bardziej przestrzeni na pokazywanie tej sztuki?

A ilu jest duszpasterzy środowisk twórczych? Praktycznie ich nie ma. Nie ma takich środowisk, okazji do spotkań takich ludzi, co mogłoby przełożyć się chociażby na rekolekcje, formację, wspólne plenery, ubogacanie siebie i Kościoła. Nie chodzi o tworzenie kolejnych przykościelnych grup, ale o przestrzeń inspirowanej wiarą twórczej wolności. Nie o przestrzeń materialną, ale raczej o otwartość i zaufanie. W uszach często dźwięczą mi słowa św. Jana Pawła II z listu do artystów: „Kościół przywiązuje szczególną wagę do dialogu ze sztuką i pragnie zawrzeć w naszej epoce nowe przymierze z artystami”.

Ale sztuka współczesna jakoś nie idzie pod rękę z barokiem znanym z naszych świątyń…

Nie możemy ulegać pokusie zamykania twórczości w sztywnych ramach jednego stylu. Skupiać się na jednej modzie, obojętne czy współczesnej, czy też sprzed wieków. Prawda, jej siła, zawarta w przesłaniu Chrystusa, przekracza każdą konwencję, to tylko my potrzebujemy form, aby ją zrozumieć. Pamiętajmy też o podziale na sztukę sakralną i religijną. Jest cała rzesza ludzi chcących malować, śpiewać, tańczyć czy grać sztuki teatralne, która robi to nie tak perfekcyjnie, jak zawodowi artyści, ale ma potrzebę wyrażenia swoich przeżyć, także natury duchowej. Jesteśmy przesyceni telewizją i bombardowani różnymi bodźcami z internetu, a szukamy czegoś rzeczywistego i wartościowego, czego nie odnajdziemy w przestrzeni wirtualnej. Świat sztuki promowanej przez instytucje kultury jest zdominowany przez środowiska często niechętne Kościołowi, które mają świadomość, że kultura może wpływać na postawy. Dlaczego my nie mamy tworzyć drugiego obiegu kultury wypływającej z chrześcijaństwa? We wspomnianym liście św. Jana Pawła II padają słowa: „Aby głosić orędzie, które powierzył mu Chrystus, Kościół potrzebuje sztuki”. Nie możemy myśleć o sztuce sakralnej tylko w kategoriach powielania form sprzed kilkuset lat. Jak mówił Jerzy Nowowsielski, postawa kopisty jest grzechem. Przecież Jezus nakazał św. s. Faustynie namalować konkretny obraz. Obraz współczesny nam, a więc przemawiający do nas naszym językiem. Mało tego, przecież jemu pierwsza wersja się nie spodobała! To dużo mówi o potrzebie zaistnienia w Kościele współczesnej sztuki, wyrażonej poprzez obraz, dźwięk czy słowo. • jedrzej.rams@gosc.pl

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast