17-letni Kamil Grygiel z Polkowic przed rokiem stracił w wypadku nogę. Teraz jest w reprezentacji Polski w AMP Futbolu i wraca właśnie z MŚ w Meksyku.
Kamil jest uczniem drugiej klasy technikum w Zespole Szkół im. Narodów Zjednoczonej Europy w Polkowicach. Jego życie przed wypadkiem także było związane z piłką nożną. Jako adept Klubu Sportowego Polkowice piął się po szczeblach sportowych umiejętności.
Rozwój młodego piłkarza zaburzył wypadek z czerwca ub. roku, kiedy w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Kamil stracił nogę pod pociągiem. Jak się wkrótce miało okazać, nie był to koniec jego sportowej kariery, a raczej jej początek. Po wypadku wrócił do czynnego sportu jako... gracz AMP Futbolu - dyscypliny przeznaczonej dla piłkarzy po amputacji kończyn.
- Samego mnie to zaskoczyło, choć oczywiście i bardzo ucieszyło, że tak szybko ogarnąłem kule i przebiłem się do reprezentacji Polski. Przed wypadkiem bardzo ostro trenowałem i coś musiało zostać. Po wypadku jeszcze z większą intensywnością pracowałem na rehabilitacji i na siłowni. Później tylko wyrobiłem motorykę, podszlifowałem technikę. Bardzo mi w tym pomógł mój trener z KS Polkowic, który mnie prowadził przed wypadkiem - opowiada Kamil.
Chłopaka powołano na odbywające się na przełomie października i listopada Mistrzostwa Świata w AMP Futbolu odbywające się w Meksyku.
- W AMP Futbolu niezwykle ważne jest ułożenie kul, nad tym bardzo dużo ćwiczę, bo pozwoli mi to na silniejsze strzały. Została mi technika, przegląd pola, zrozumienie gry. Potrafię celnie podać. Wiem, że mogę stać się dużo lepszym piłkarzem i zamierzam dalej ostro trenować, żeby to osiągnąć. A gra w kadrze tylko mnie jeszcze bardziej motywuje - mówi polkowicki zawodnik.
Reprezentacja naszego kraju zaprezentowała w Meksyku swoje znakomite umiejętności, wolę walki, chart ducha i iście ułańską fantazję. Zaczęło się od przebojowych wygranych w fazie grupowej z Kostaryką (1:0) i Kolumbią (1:0). Niestety, później nasi reprezentanci przegrali Japonią. Kolejne porażki z Angolą (2:3) i Anglią (0:2) wyeliminowały podopiecznych trenera Marka Dragosza z MŚ. Mimo to ich ambitnej grze przez kilka dni kibicowała cała Polska i do kraju wracają z tarcza, jak zwycięzcy.
Jutro nasi bohaterowie będą już w Warszawie, gdzie na lotnisku będą na nich czekać rodziny i najwierniejsi kibice. Wśród tych bohaterów będzie Kamil Grygiel, chłopak, który dla wielu młodych ludzi może być inspiracją i wzorem do naśladowania. Potwierdzeniem, że pozorny koniec, może być dopiero początkiem czegoś dobrego i wielkiego.
- Niech moja historia będzie przykładem dla ludzi, że nawet taka tragedia nie musi być końcem życia, ale początkiem czegoś nowego - podkreśla Kamil Grygiel.