Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Pana Leona znali wszyscy

– Miał w sobie radość i pokój. To owoce głębokiej wiary – mówił bp Zbigniew Kiernikowski, żegnając bliskiego współpracownika.

W sobotę 29 września odszedł do Pana Leon Słotta, wieloletni kierowca Legnickiej Kurii Biskupiej. Jego ostatnie pożegnanie odbyło się w odległej od Legnicy miejscowości Turkowy. Znajduje się ona niedaleko Sycowa, w diecezji kaliskiej. Liturgia pogrzebowa została odprawiona w kościele pw. Dziesięciu Tysięcy Męczenników, a przewodniczył jej bp Zbigniew Kiernikowski, ordynariusz diecezji legnickiej. Wraz z nim modlili się też biskup senior Stefan Cichy i biskup pomocniczy diecezji legnickiej Marek Mendyk.

Obecny był także biskup senior Stefan Regmunt, były ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej i były biskup pomocniczy diecezji legnickiej. W ostatniej drodze pana Leona odprowadzało ponad 40 kapłanów, głównie diecezji legnickiej, koledzy-kierowcy innych biskupów, przedstawiciele Legnickiej Kurii Biskupiej i osoby zakonne. Tak liczna delegacja z Legnicy nie dziwi chyba nikogo, kto zetknął się z „panem Leonem” – tak bowiem nazywali go wszyscy na Dolnym Śląsku. Zmarły miał 63 lata i w kuriach biskupich jako kierowca pracował od lutego 1977 roku. Już kilka miesięcy później został kierowcą nowo mianowanego wówczas biskupa pomocniczego archidiecezji wrocławskiej Tadeusza Rybaka. Gdy kilkanaście lat później ten został pierwszym biskupem diecezji legnickiej, pan Leon także „się przeprowadził”. Od marca 1992 r. pracował w diecezji legnickiej. Najpierw służył wspomnianemu hierarsze, a gdy ten przeszedł na emeryturę – nowemu biskupowi legnickiemu Stefanowi Cichemu. – Wypada, aby Cichy biskup na pogrzebie cichego kierowcy też coś powiedział – rozpoczął biskup. – Pan Leon sam wie, jak bardzo jestem mu wdzięczny za jego 9-letnią posługę. Kiedy otrzymałem informację o jego odejściu, dzieliłem się tą smutną wiadomością z innymi. Słyszałem wtedy praktycznie tylko jeden komentarz: „To szkoda, że tak wcześnie odszedł taki wspaniały człowiek” – mówił hierarcha. Pan Leon był bardzo bliskim współpracownikiem wszystkich legnickich ordynariuszy. – Przed pięcioma laty 45. rocznicę święceń prezbiteratu obchodziłem w kaplicy szpitala wojskowego w Wrocławiu. Byłem wówczas po trudnej operacji. Towarzyszyli mi wtedy tylko pan Leon z żoną, ksiądz kanclerz oraz mój sekretarz. To było wielkie przeżycie i przeżywałem je w gronie najbliższych mi osób. Za to jestem mu wdzięczny. On nie tylko dowoził mnie na czas we wszystkie miejsca, ale wspólnie też modliliśmy się, słuchaliśmy Radia Watykańskiego czy audiobooków. Chodziliśmy dużo po Karkonoszach, Beskidach, Tatrach i Alpach – wspominał biskup Stefan Cichy. W bardzo ciepłych słowach o pogodzie ducha, dyskrecji i ogromnej wierze zmarłego mówił obecny ordynariusz naszej diecezji. – Żegnamy naszego brata, pana Leona. Gdy mówiło się: „pan Leon”, wszyscy wiedzieli, o kogo chodzi. Wiedzieliśmy, jak jest gotowy pomagać, posługiwać. Była to nie tylko zwyczajna praca kierowcy. Była to wielostronna posługa kolejnym biskupom. Posługa czyniona z poczuciem wielkiej odpowiedzialności i z ogromnym oddaniem. Z troską o gwarantowanie bezpieczeństwa, a także respektowanie innych. Wszystko czynił z dyskrecją, wielkim taktem. Z dbałością dobierał słowa. Działał bez zwracania uwagi na siebie, z pełną lojalnością, z pozytywnym nastawieniem pełnym pokoju i spokoju. Nie tylko posługiwał przy kierownicy, także pomagał przy wizytacjach czy w ogrodzie. Zawsze był do dyspozycji – mówił hierarcha. Odczytane zostały także listy kondolencyjne od metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego i biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka. Trumna z ciałem śp. Leona została złożona do grobu na cmentarzu przy kościele parafialnym.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy