To było święto najmniej znanego kościoła w Krzeszowie.
W niedzielę 23 września kilkadziesiąt osób wspięło się na górujące nad Krzeszowem wzgórze, by o godzinie 15.00 wziąć udział w Eucharystii sprawowanej w najskromniejszej świątyni w regionie. Mowa oczywiście o kościele pw. św. Anny, który znajduje się na zboczu najwyższego wzniesienia w okolicy. – Tak, jakby św. Anna czuwała nad swoją córką, czyli Maryją oraz wnuczkiem Jezusem – mawiają przewodnicy po sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Okazją do modlitwy była 7. rocznica rekonsekracji świątyni. Dokonał jej wówczas bp Marek Mendyk, biskup pomocniczy diecezji legnickiej. Z okazji rocznicy liturgia była sprawowana z części obrzędów o rocznicy poświęcenia kościoła, zaś wśród intencji byli wymieniani wszyscy dobrodzieje tego miejsca. A było i jest ich naprawdę wielu.
– Trzeba powiedzieć szczerze. To nie Sowieci i Niemcy, ale to Polacy doprowadzili do zniszczenia tej świątyni. Lata zaniedbań i grabieży zrujnowały ją doszczętnie. Ale też Polacy rozpoczęli przed 10 laty dzieło odbudowy. To wy zakasaliście rękawy i odrestaurowaliście ten kościół. Nie było łatwo, bo nie ma tu bieżącej wody, nie ma prądu a i droga nie jest dobra. Wszystko zrobiliście własnymi rękami. Na chwałę Boga – mówił podczas rocznicowej Eucharystii ks. prałat Marian Kopko, miejscowy proboszcz i kustosz sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Zniszczony obiekt straszył przed laty tych, którzy nieopatrznie zabłąkali się w lasy nad Krzeszowem. Dzisiaj jest to perełka zasługująca na miano renowacji dekady. Surowy wygląd murów z kamienia połączony z elementami z piaskowca i drewna sprawia, że jest to idealne miejsce na modlitwę. Co ciekawe, mimo bliskości centrum pielgrzymkowego (krzeszowskie sanktuarium odwiedza co roku ponad 120 tys. pielgrzymów) ciągle gwarantuje absolutną ciszę. Może dlatego zamknięty na co dzień, każdego piątku odżywa na kilka godzin.
– Od pierwszego piątku po weekendzie majowym aż do ostatniego piątku października spotykamy się tutaj o godz. 16, by modlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia, sprawować Eucharystię i adorować Najświętszy Sakrament. Od 7 lat najmniejszą liczbą modlących się było 19 osób. Zazwyczaj jest od około 25 do ponad 50. Naprawdę ludzie tutaj ciągną. Szukają chyba ciszy i okazji do spokojnej modlitwy. Gdzie jak nie u babci, babci Jezusa – mówi Andrzej Sikora, inicjator odbudowy.
W odrestaurowanie kościoła zaangażowało się bardzo wiele osób, nie tylko z krzeszowskiej parafii. Dzisiaj jest to prawdziwa perełka i duma okolicy. Zachwycają się nią wszyscy, którzy do niej trafią. Piękna dodaje mu też znajdująca się w tabernakulum, jedna z przepięknych monstrancji słynnego Mariusza Drapikowskiego. Aby ją zobaczyć i oddać cześć wystawionemu w niej Jezusowi Eucharystycznemu, trzeba pojawić się tam w piątek o 16.00.