Niewielka wieś Michałów k. Chojnowa na dwa dni stała się światową stolicą Łemków.
"Łemkowska Watra na Obczyźnie" to jedno z najważniejszych w roku spotkań tej grupy etnicznej.
Pochodzący z Karpat Łemkowie zostali w 1947 roku przymusowo przesiedleni przez ówczesne władze polskie na tereny północnej i zachodniej Polski.
Duże ich skupiska znajdują się dziś m.in. w Przemkowie i innych miejscowościach powiatu polkowickiego. Podczas organizowanych od 1979 r. "Watr na Obczyźnie" Łemkowie popularyzują swoją kulturę i demonstrują swoje przywiązanie do ziemi przodków.
W tym roku do Michałowa przyjechało sporo ludowych zespołów łemkowskich oraz goście z wielu krajów Europy.
Każdą „Łemkowską Watrę na Obczyźnie” rozpoczyna rozpalenie ogniska (watry) przez najstarszego mieszkańca Michałowa. Od trzech lat czynność tę wykonuje Jarosław Szlachtycz.
- Jakie to uczucie? Nie za dobre i nie za złe - uważa bohater watry. - Ja już jestem za stary. Nie za bardzo mnie to cieszy. Ale jak trzeba to trzeba - rozkłada ręce 85-letni mieszkaniec Michałowa.
Urodzony we wsi Florynka k. Nowego Sącza, nie przypomina sobie, aby w jego rodzinnych stronach była tradycja tak uroczystego rozpalania watry.
- Ja miałem wtedy trzynaście lat, ale tego nie pamiętam. Dopiero tu na zachodzie - mówi. Uroczystość rozpoczęło złożenie kwiatów pod kamieniem upamiętniającym przesiedlenie Łemków w ramach akcji Wisła w 1947 r.
Akcja Wisła była wojskową operacją pacyfikacyjną, przeprowadzoną przez władze PRL, mającą na celu odcięcie band UPA od ich naturalnego zaplecza, w postaci Łemków, mieszkających na południowo-wschodnim terenie Polski.
W tym celu władze komunistyczne przesiedliły m.in. Łemków, Bojków, Ukraińców i Wolinian do północno-zachodnich i zachodnich rejonów Polski. Czy Łemkowie mają żal do Polaków za akcję Wisła?
Andrzej Kopcza, od 29 lat prezes Stowarzyszenia Łemków, organizacji mającej swoje koła m.in. w woj. dolnośląskim, lubuskim i podkarpackim, bez wahania odpowiada, że tak.
- Większość Łemków twierdzi, że wyrządzono nam krzywdę w postaci przymusowego przesiedlenia za winy popełnione przez Ukraińców, przez UPA - wyjaśnia łemkowską niechęć do Polaków Andrzej Kopcza.
Ta niechęć i żal przetrwały u wielu Łemków przez wszystkie powojenne lata i są widoczne do dziś, choć akcja Wisła była przedsięwzięciem zaplanowanym i przeprowadzonym przez komunistów w okresie najgłębszego, powojennego stalinizmu.
- Polacy mają do komunizmu stosunek negatywny? Nieprawda. Ja nie mam - zdradza prezes Andrzej Kopcza. Prezes Stowarzyszenia Łemków uważa, że brak paszportów w szufladach i niemożność swobodnego podróżowania nie czynił jeszcze z komunizmu zbrodniczego systemu.
- Oczywiście wyroki bez procesów, działalność Urzędu Bezpieczeństwa i tak dalej, to było bezprawie. Ale ja mówię o PRL jako całości. Urodziłem się w 1954 roku. Każdy ma swoją krainę dzieciństwa - mówi.
Obecnie "Łemkowska Watra na Obczyźnie" ma oficjalnie charakter integrujący. Zdaniem Marka Tramsia, starosty polkowickiego, taką właśnie rolę spełnia od kilkunastu lat Stowarzyszenie Łemków.
- Rzeczywiście na początku ta społeczność była zamknięta, hermetyczna. Ale bardziej ze względów politycznych, z powodu systemu który wtedy panował i który niezbyt przychylnie patrzył na tego typu ruchy, bo nikt nie chciał przyznać, skąd Łemkowie, wyznawcy prawosławia, znaleźli się na trenie naszego powiatu.
Dziś to są uroczystości wybitnie integrujące i otwarte. Bardzo się z tego cieszę. To bezsprzeczna wartość tego spotkania. Na tym, jako władzom samorządowym zawsze bardzo nam zależało - mówi starosta Tramś.
Ciekawym elementem tegorocznej, 38. „Łemkowskiej Watry na Obczyźnie” był aspekt świętowania stulecia powstania Ruskiej Ludowej Republiki Łemków (tzw. Republiki Florynckiej), jedynego w dziejach państwa łemkowskiego.
O łemkowskim państwie, które istniało tylko dwa lata, traktował wykład dr Katarzyny Pfeifer. Tematowi temu poświęcona była także specjalna wystawa.
Mimo, że Republika Floryncka była jednym z najdonioślejszych dokonań w dziejach tej grupy etnicznej, prezes Andrzej Kopcza uważa, że inicjatywa ta od samego początku skazana była na niepowodzenie.
- Łemkowyna nigdy nie chciała stanowić odrębnego organizmu państwowego, bo jej działacze od początku mieli świadomość, że są za słabi. Nikt rozsądny nie wierzył, że państwo takie może istnieć - zaznacza prezes Stowarzyszenia Łemków.
Jednak w oficjalnej nazwie łemkowskiej watry w Michałowie od prawie 40 lat stale pojawia się sformułowanie "na obczyźnie". Łemkowie nigdy nie zapomnieli skąd pochodzą, przez co ich integracja z sąsiadami zawsze była niełatwa.
- Młodsze pokolenia nie mają tego bagażu doświadczeń, traumy akcji Wisła, co starsi, ale zmiana w przyszłości oficjalnej nazwy na watrę „na swoim” raczej jest niemożliwe - uważa prezes Kopcza.
- Pewne przeżycia i pewne doświadczenia wyniesione z domu opowieści będą dalej przypominały, że nasze miejsce to góry. Mimo, że tutaj już jesteśmy bardzo zakorzenieni, to jednak to nie jest to miejsce - przyznaje prezes Stowarzyszenia Łemków.
Jak można przeczytać w oficjalnym serwisie łemkowskim propagującym watrę w Michałowie, jest to "ognisko, przy którym zasiadały kiedyś pokolenia Łemków, śpiewając i rozmawiając w swoim ojczystym języku, snując marzenia o swojej przyszłości, w poczuciu wspólnoty szukając ukojenia po przykrych losach historii".