Do dziś nikt nie wie, dlaczego biskup wrocławski Wawrzyniec właśnie w Przychowej zbudował swój letni pałac. Pewne jest tylko to, że było to w roku 1230 i że ta okolica zachwyca do dziś.
Od kościoła pw. św. Wawrzyńca, położonego na sporym wzniesieniu (101 m n.p.m.), teren zbiega łagodnie ku otwartej przestrzeni, zakończonej na horyzoncie ścianą lasu. Poniżej kościoła gęsty park skrywa w swoim cieniu resztki ruin pysznego niegdyś pałacu wrocławskich biskupów.
Ta otwarta przestrzeń z granicą lasu to starorzecze Odry. Przed wiekami rzeka płynęła majestatycznie u stóp pałacu i kościoła. To wyobrażenie jest na tyle atrakcyjne, że łatwo zrozumieć decyzję książąt Kościoła, którzy prawie 800 lat temu wybrali to miejsce na swoją letnią rezydencję.
- Proszę zobaczyć, jak tu pięknie. Jak cicho i jakie tu powietrze - zwraca uwagę Mariusz Rybka. W Przychowej mieszka z rodziną od 6 lat, kiedy przeszedł na górniczą emeryturę. Jego dom sąsiaduje z kościołem św. Wawrzyńca. Stoi na działce, gdzie do dziś widać fundamenty plebanii. Niemal od samego początku zakochany w Przychowej, tutaj realizuje swoje emeryckie pasje. Nie ma wykształcenia historycznego, ale o kościele i rezydencji wrocławskich biskupów wie najwięcej. - To burzliwe dzieje. Od pełnego życia i przepychu miejsca spotkań i wypoczynku najważniejszych osób na Śląsku, do zupełnej ruiny i zapomnienia. Tylko duch tego miejsca pozostał - mówi o pałacu biskupim.
Przychowa to jedna z najstarszych miejscowości naszej diecezji. W dokumencie, wydanym w 1210 r. przez biskupa wrocławskiego Lorenza, wymieniona jest w zlatynizowanej staropolskiej formie Prichow. Nazwę miejscowości w staropolskiej formie Prychow notuje wraz z sąsiednimi wsiami spisana po łacinie w latach 1269-1273 „Księga Henrykowska” we fragmencie „in Glogovia ultra Prychow” (łac.: w Głogowie koło Przychowej).
Cały artykuł w najbliższym, 30. numerze "Gościa Legnickiego" na 29 lipca.