Czterech kandydatów zgłosiło się do seminarium duchownego. W jego progach w dniu egzaminu wstępnego stanęło trzech z nich. Czwarty test ma już za sobą.
Czy będą z nich księża? Czas pokaże. W chwili egzaminu na ich twarzach widać było zaciekawienie, ale także niepewność i niewielką tremę. – To poważny wybór życiowy, więc jasne, że trochę lęku jest. Mam teraz nawet większą tremę niż przed rozmową wstępną. Może to dlatego, że nie bywałem tutaj wcześniej na żadnych dniach skupienia?
– zastanawia się Filip Pietrzak z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Łomnicy. W dokładnie odwrotnej sytuacji jest Mateusz Stanasiuk z parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Radogoszczy. – Jestem zestresowany, ale jest dobrze – zapewnia z uśmiechem. – Seminarium znam całkiem nieźle. Przyjeżdżałem tutaj, odkąd tylko zacząłem myśleć o tym, że może Bóg wzywa mnie do kapłaństwa. Było to na początku nauki w technikum. Byłem tutaj pięć razy na rekolekcjach powołaniowych. Rozmowy z klerykami i przełożonymi pomogły mi podjąć decyzję – mówi Mateusz. Ks. dr Piotr Kot, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Legnickiej, podkreśla, że przygotowanie do kapłaństwa jest jeszcze przed nimi. – Ono przebiega dwuetapowo. Najważniejsze jest oczywiście to, co dzieje się w sercu, duszy kandydata, który jakoś słyszy głos powołania. Odpowiada na ten głos, daje się mu pociągnąć tak, jak słuchali go uczniowie powoływani przez Jezusa. Druga płaszczyzna to weryfikacja tego, czy ten głos jest autentycznym głosem powołania. Kościół w swojej mądrości decyzjami biskupa buduje środowisko formacyjne. Ono jest bardzo szerokie, bo obejmuje przełożonych, wspólnotę seminaryjną, parafie, w których różnych aspektach życia kandydat może zweryfikować ten głos, który słyszał. I to właśnie jest przed tymi młodymi – mówi ks. Kot. Jeszcze można się zgłaszać na drugi termin egzaminu wstępnego. Odbędzie się on 14 września.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się