- Przyjmujemy szkaplerz, ponieważ chcemy żyć tak, jak Maryja chciała - mówili małżonkowie z Lubania na odpuście karmelitańskim w Legnicy.
Parafia pw. św. Jadwigi Śląskiej dwa razy w roku świętuje odpust. Oprócz wspomnienia liturgicznego patronki Śląska, wielka uroczystość odbywa się tam także 16 lipca - we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel - a to dlatego że na terenie parafii mieszkają siostry ze Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Dlatego wieczorem tego dnia w kościele parafialnym została odprawiona Eucharystia odpustowa.
- Nie spodziewałam się, że tyle osób przyjdzie świętować z nami nasz odpust, więc bardzo się cieszę. Dzisiaj też kolejne osoby dołączyły do naszej rodziny karmelitańskiej, ponieważ przyjmą szkaplerz. To buduje na duchu - mówi s. Felicyta od Matki Bożej ze Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus.
Przy ołtarzu stanęło wielu kapłanów, a siostry poprosiły o przewodniczenie liturgii ks. Wiesława Walendzika, proboszcza miejscowej parafii. Ten w homilii przestrzegał przed traktowaniem szkaplerza jako talizmanu. - Św. Szymon Stock otrzymał takie zapewnienie od Maryi: "Weź, najukochańszy synu, ten szkaplerz twego zakonu jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego". Czy to oznacza, że możemy żyć, jak chcemy? Możemy odrzucić Boga, a i tak unikniemy piekła? Absolutnie nie! Gdybyś się pogubił, to otrzymasz w chwili śmieci łaskę nawrócenia, ale to od ciebie będzie zależało, czy z niej skorzystasz. To jest nadzieja dla nas, grzesznych. To jest też ogromna zachęta, by jeszcze bardziej skupić się w swoim życiu na Bogu! Trzeba nam nad sobą pracować, by nie trafić nawet do czyśćca. W nim są takie same cierpienia jak w piekle. Od piekła różni się zaś tylko tym, że jest on czasowy. Ale nikt z nas nawet w malutkie cząsteczce nie cierpiał w swoim życiu tak, jak cierpi się w czyśćcu! - mówił kapłan.
Tradycją Mszy św. odpustowych jest nałożenie szkaplerza na kandydatów. W tym roku w tej świątyni było to kilkanaście osób. Jednak rodzina karmelitańska miała się powiększyć tego dnia o dodatkowe 30, ponieważ ks. Wiesław Walendzik na Eucharystię przyjechał z rekolekcji, na których odpowiedział uczestnikom o szkaplerzu i właśnie 30 osób zgłosiło się do jego przyjęcia.
Przed ołtarzem w Legnicy stanęli m.in. Marta i Filip, małżeństwo z Lubania.
- Do przyjęcia szkaplerza zachęciły mnie obietnice, jakie Maryja złożyła św. Szymonowi. Wśród nich wyciągnięcie duszy z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci. Mimo życia „po Bożemu” może się zdarzyć, że trafię do czyśćca. Nie czuję się wcale święty, ale noszenie szkaplerza da mi spokój i nadzieję na szybkie opuszczenie czyśćca - mówił Filip. Z kolei jego żona podkreśla, że jest to świadoma decyzja trwania przy Bogu przez Maryję. - Kilka lat temu odkryłam, że moja wiara jest pusta. Że jest tylko tradycją i jest praktycznie martwa. Otrzymałam łaskę nowej wiary i podejmuję różne kroki ku jej pogłębianiu. Teraz przyjmujemy szkaplerz, ponieważ chcemy żyć tak, jak Maryja chciała. To może być fajny sposób na życie - mówiła Marta z parafii pw. św. Jadwigi Śląskiej w Lubaniu.
Szkaplerz również dla Rafała Krótkiego z Legnicy jawi się jako możliwość rozwoju duchowego.
- Przesłanie i duchowość szkaplerza karmelitańskiego znam od dawna, bo jestem z tej parafii, a tutaj mieszkają siostry karmelitanki. Przyjąłem go dopiero dzisiaj, bo długo czekałem na światło do rozwoju duchowego. Gdy wczoraj, podczas ogłoszeń parafialnych, usłyszałem, że dzisiaj będzie można przyjąć szkaplerz, to było tak, jakbym otrzymał jakieś oświecenie i poczułem, że to zrobię. Przyjdę i przyjmę szkaplerz. Maryja jest obecna w moim życiu, a teraz to będzie takie widzialne potwierdzenie tego - mówił Rafał Krótki, nadzwyczajny szafarz Komunii św.