Amerykanin opowiadał mężczyznom, jak mieć "ubrudzone ręce", a jednocześnie iść drogą do świętości.
Kolejny raz wspólnota Mężczyzn św. Józefa działająca przy parafii pw. św. Jana Bosko w Lubinie zaprosiła mężczyzn na spotkanie z Donaldem Turbittem. Obok samego faktu bycia założycielem Mężczyzn św. Józefa gość z Ameryki jest znany z tego, że jeździ po świecie i opowiada o planie Boga względem mężczyzn. Takie samo było więc i przesłanie podczas spotkania w Lubinie. Tematem przewodnim były słowa „Powołani do ojcostwa”. Z zaproszenia ze znanym ewangelizatorem skorzystało kilkudziesięciu mężczyzn. Donald Turbitt zaczął tak:
- Nie jesteśmy mężczyznami powołanymi, by być słabeuszami, ale by mamy być silni. Od małego chciałem być jednocześnie dobry i męski, silny. Jednak trudno było mi znaleźć przykłady mężczyzn, którzy dobrze się zachowują. Dobrzy mężczyźni to byli tylko księża. Inni byli „zwykli” - święci dla mnie byli tylko księża. Jednak tym, co zauważyłem, było to, że księża nigdy nie mieli ubrudzonych rąk, nie śmiali się, nie krzyczeli, nie grali z chłopakami w piłkę. Ja kiedy byłem chłopcem, to chciałem mieć brudne ręce. To przekonało mnie, że nie chcę być księdzem. Ale zrozumiałem też, że nie będę świętym. Porzuciłem pomysł zostania świętym. Zacząłem żyć nadzieją, że Bóg wybaczy mi moje grzechy. Po latach przeżyłem doświadczenie nawrócenia. Miałem wówczas 28 lat. Wówczas zapragnąłem już naprawdę być świętym mężczyzną.
Kiedy wzrastałem, mówiłem za innymi, że mężczyźni nie płaczą. Był i jest nadal problem z pojmowaniem emocji u mężczyzn. Słyszymy, że nie powinniśmy płakać, krzyczeć, gniewać się. Powinniśmy być milczący i nijacy. Ja chciałem ochraniać kobiety i dzieci i walczyć z demonami. Słyszałem za to, że muszę być miły i ładnie się modlić. Doszedłem do punktu, że nie chciałem być religijny, ale chciałem być jak Jezus. Gdy na Niego patrzyłem, widziałem Go innym, niż mi go opisywali. On był dobrze wyszkolony i zdyscyplinowany. On nie był cichutki, ale podejmował każdą próbę, jaka przed nim stawała. Święty Józef i Maryja przygotowali Go do takiego życia, by mógł odpowiedzieć na każde pytanie. Gdy miał 12 lat, to kapłani zadawali mu pytania, a On odpowiadał. Tak samo kiedy jako już dorosłemu faryzeusze zadawali pytania, odpowiadał w sposób jasny. Trudno było oskarżyć Go o głupotę. Przez 40 dni pościł na pustyni, był wyszkolony w modlitwie. Codziennie się modlił. Mawiał uczniom, że pieniądze nie powinny nimi rządzić. Nie było przestrzeni, w której szatan mógł skusić Jezusa. Mało tego - Jezus zaakceptował cierpienie, chociaż go nie chciał. Jednak zrobił to, czego chciał Jego Ojciec.
Męskość chrześcijańska
Pewne rzeczy muszą być silne w mężczyznach, a inne w kobietach. Siła i charakter to są cechy męskie. Kobiety też jej trochę potrzebują, ale to bardziej męskie cechy. Współczucie, życzliwość to cechy kobiece, chociaż mężczyźni też ich potrzebują. Mężczyźni są też mniej emocjonalni. Nie jesteśmy robotami bez emocji, ale nie musimy przejmować się każdą drobnostką. To się przydaje w rodzinie. Kiedy moje dzieci były małe, mój syn upadł i stłukł kolano. Mama mówiła, że pocałuje w kolano. Tato: „Wstawaj, biegaj dalej”. Potrzeba równowagi w formowaniu charakteru mężczyzny.
Feminizm
To mężczyzna formuje mężczyznę. W społecznych relacjach mężczyźni się feminizują. Zwłaszcza w sytuacjach formalnych. Dlatego potrzebujemy ojców szkolących, biorących odpowiedzialność za wychowanie synów tak od wieku 4-6 lat. Później, już w wieku 12 lat, chłopcy powinni dużo czasu spędzać z mężczyznami. Nasi synowie powinni przebywać w rzeczach męskich. Trzeba nam odbudować relacje między ojcami o synami, a także między samymi mężczyznami. Dzisiaj ojcowie pracują tak dużo, że nie mają czasu spędzać go z synami.
Odpowiedzialność
Większość mężczyzn okazuje nieodpowiedzialność w rodzinie, ale w pracy są bardzo odpowiedzialni. Musimy przejąć odpowiedzialność w naszych domach. Nie możemy zrzucać jej na żony. Kilka lat temu byłem z Andrzejem na wyjeździe. Wówczas do jego domu przywieziono nową pralkę. Jego żona Basia spytała go, kto ją podłączy. Andrzej powiedział: „Jasiek jest w domu. On to zrobi”. Jasiek miał wtedy 9 lat. Tak go wychował. Kiedy ja miałem 10 lat, nie instalowałem pralek. Ale synek był przeszkolony, to wiedział jak to zrobić. Jako synowie otrzymujemy większość darów od ojca. Od naszego ojcowskiego zaangażowania będzie zależało, czy synowie będą przeszkoleni do dawania sobie rady.
Przebojowość, walka
To część naszej natury a więc jest to dar od Boga. Potrzebujemy chronić i zabezpieczać to, co ważne i cenne, walcząc z przeciwnikiem. Nie możemy tego eliminować z naszego życia, ale potrzebujemy się szkolić. Szkolcie też synów, by nie bali się zranienia. Zranienia pojawią się w życiu. To normalne. Nie można przed nimi uciekać. Ból to tylko informacja. Jest podczas biegania taki ból, który sprawia, że twój organizm domaga się zatrzymania i przestania biegu. Tu i teraz. Jednak gdy się przemożesz i go przetrzymasz, kryzys minie i będziesz mógł biec jeszcze wiele mil. Jeśli nie nauczysz się radzić sobie z taką barierą, nigdy nie będziesz długodystansowcem. Musimy koncentrować się na czymś innym niż ból. Dobrze jest być wyszkolonym w sporcie. Walka jest dobra. Wielu mówi - nie walcz. Jednak trening w walce jest dobry. Trzeba zachować samokontrolę, ale trzeba umieć walczyć. Zachęcam ojców, by walczyli z synami. Kiedy moi chłopcy byli mali, koziołkowaliśmy, dla zabawy uprawialiśmy zapasy, to było świetne. Teraz jest taki strach przed kontaktem fizycznym, że nawet nie jesteśmy w stanie przytulić chłopców. W tych relacjach fizycznych nie mamy być jak mama.
Feminizacja
Większość mam chce wychować synów na miłych chłopców, tak by móc powiedzieć, że „wszyscy lubią naszego syna”. Że nie zranił niczyich uczuć. Każdy czuje się z nim dobrze. Jednak to nie jest charakterystyka Jezusa. On taki nie był. Potrafił się pokłócić z ludźmi. Przecież On przyniósł bicz do świątyni. Szedł przez życie i korygował postępowanie innych.
Obecnie kładzie się duży nacisk na uczucia i w ten sposób wychowuje się pokolenie sfeminizowanych mężczyzn. Powinniśmy sprawiać, by chłopcy wzrastali wśród mężczyzn. Teraz boimy się kobiecych emocji. Niektórzy przez to mają tendencję do idealizowania cech kobiecych. Nawet gdy wejdziemy w życie duchowe, to przeciętna kobieta ma lepszą relację z Bogiem niż mężczyzna. One łatwiej mówią o zakochaniu. Łatwiej im się wchodzi w takie relacje. Często zazdrościmy im tego i próbujemy naśladować. Jednak my powinniśmy przeżywać wiarę bardziej po męsku, czyli być z Jezusem inaczej niż kobiety.