Biskup Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP, o rzemieślnikach wiary i ewangelizacji ochrzczonych.
Roman Tomczak: Podstawa programowa do katechezy w Polsce już gotowa. To ważne wydarzenie, w którym duży udział miał Ksiądz Biskup.
bp Marek Mendyk: To jest to, czym żyje dzisiaj Kościół w obszarze katechezy i nauczania religii w szkole. Od 2015 r., kiedy MEN ogłosiło projekt reformy systemu edukacji i zapowiedziało ogólną podstawę programową dla szkół, zespół pod moim kierunkiem rozpoczął prace nad nową podstawą programową katechezy Kościoła katolickiego w Polsce. W ich ramach odbywały się sympozja, spotkania z wizytatorami, dyrektorami szkół i katechetami czy posiedzenia Komisji Wychowania Katolickiego.
Takie konsultacje społeczne?
Tak, bardzo szeroko rozumiane. W tym czasie zbieraliśmy doświadczenia z całej Polski. Na łamach ogólnopolskiego pisma „Katecheta” ogłosiliśmy debatę społeczną o tym, jak powinna wyglądać nowa podstawa, w jaki sposób powinno się przekazywać treści i na czym powinniśmy się koncentrować, aby edukacja religijna – choć to nie jest najlepsze określenie – była poprowadzona tak, by można było dokonywać wyboru religii jako przedmiotu na maturze – a więc przekaz treści i określone wymagania, które jednak nie odnoszą się do praktyk religijnych, jak nam często zarzucają. My tego nie sprawdzamy. Nam nie wolno tego robić. Gdy chodzi o praktyki religijne, to uczeń sam, we własnym sumieniu, podejmuje takie wybory. My koncentrujemy się na przekazywaniu wiedzy.
Krótko mówiąc: nikt nie będzie sprawdzał, czy uczeń chodzi do kościoła, czy uczęszcza na Msze św., czy się spowiada...?
Tak jest. My koncentrujemy się na przekazie treści. Wymagania, które stawiamy uczniom, również odnoszą się do treści, a więc wiedzy religijnej. Oczywiście, że nauczyciel religii zawsze będzie ciekawy, na ile uczeń realizuje w środowisku pozaszkolnym to, czego się nauczył; czy bierze udział w olimpiadach, konkursach. Jak angażuje się w życie społeczne; na ile wiara kształtowana podczas lekcji religii realizuje się w jego życiu. Ale praktyki religijne nie podlegają ocenie. My bardzo byśmy chcieli, żeby uczeń się modlił i mocą swojej wiary rozwiązywał problemy życiowe.
Rzemieślnik po to się uczy zawodu, żeby potem wypiekł dobry chleb...
Dokładnie. Dlatego w ciągu ostatnich trzech lat bez specjalnego pośpiechu powstał pierwszy, później drugi projekt podstawy programowej. I zanim przedstawiliśmy go na forum Konferencji Episkopatu Polski (bo właściwie to KEP jest autorem tego programu), przekazaliśmy materiał do konsultacji księżom biskupom, a także specjalistom w poszczególnych dziedzinach. Chodziło o to, aby tym treściom przyjrzeli się teologowie dogmatycy, liturgiści, bibliści, moraliści, historycy Kościoła, a także – od strony merytorycznej – katechetycy. No i dzięki Bogu podczas ostatniej sesji plenarnej KEP w Janowie Podlaskim miałem okazję zaprezentować ten program wraz z ks. prof. Piotrem Tomasikiem, szefem Biura Programowania Katechezy. Biskupi wcześniej zgłaszali poprawki, sugestie, głosowali i projekt stał się rzeczywistością. Przy czym chcę też wyraźnie powiedzieć, że podstawa programowa to punkt wyjścia do szczegółowego programu nauczania religii, potem będą podręczniki. Jeśli by się udało ten szczegółowy program opracować w ciągu kilku najbliższych miesięcy, to mam nadzieję, że 1 września 2019 r. będziemy mogli wejść z pierwszymi nowymi podręcznikami i nowym programem nauczania.
Wracając do debat, które poprzedzały projekt podstawy programowej – jakie postulaty padały najczęściej?
Niemal wszystkie środowiska zwracały uwagę na ewangelizacyjny wymiar katechezy. Rozwój poznania wiary, wprowadzenie, wtajemniczenie, kerygmat – te elementy wskazywano najczęściej. Proszę pamiętać, że my ewangelizujemy ochrzczonych. Musimy uwzględnić fakt, że mimo iż uczeń przychodzi z rodziny, w której już jakiś poziom życia religijnego powinien być, musimy też realnie zauważyć, że ten rozwój wiary nie nastąpił na tyle mocno, byśmy mogli powiedzieć, że mamy świadomych, ukształtowanych chrześcijan. W procesie wychowania w wierze swoje szczególne miejsce ma kerygmat. Nie da się rozdzielić budzenia wiary i głoszenia kerygmatu: wiara rodzi się w klimacie kerygmatu, czyli przepowiadania... Ojciec Święty Franciszek w adhortacji „Evangelii gaudium” wyraźnie zwraca naszą uwagę na kerygmatyczny kierunek współczesnej katechezy. Jednak nie jest to tylko proste dowartościowanie Pisma Świętego w przekazie katechetycznym, ale biblijna metoda głoszenia Dobrej Nowiny, prowadząca do „spotkania ze Zmartwychwstałym Panem”. Ważnym ukierunkowaniem na etapie przygotowania podstawy programowej był postulat ożywionej współpracy z rodzicami, czyli katecheza dorosłych – to w naszej propozycji programowej wybrzmiewa bardzo mocno.
Te postulaty padały także podczas spotkań organizowanych w naszej diecezji.
Tak, początki tej debaty i podstawa programowa tworzyły się w naszym Domu formacyjnym „na Białej Dolinie” w Szklarskiej Porębie. Na początku lipca tego roku w tym samym miejscu znowu spotka się zespół w tej sprawie, by podjąć dalszy etap przygotowania projektu programu nauczania religii.
Czy podstawa jest tak skonstruowana, żeby była odporna na krytykę środowisk przeciwnych Kościołowi?
Podstawa programowa to dokument bardzo ogólny. Wyznacza kierunek pracy katechetycznej w szkołach i parafii na najbliższe lata. Dlatego nie da się podważyć celów, jakie sobie zakładamy. Mogą one zabrzmieć bardzo górnolotnie, ale taki jest też „urok” tego dokumentu. Chcemy doprowadzić nie tylko do takiej postawy wiary, która potrafi swoją mocą wytłumaczyć różne życiowe problemy, ale także wiary, która będzie przekładać się na codzienność: by motywowała mnie w codziennych życiowych wyborach i służbie innym. Oczywiście, przeciwnicy Kościoła będą z różnych stron atakować. Ostatnio pojawiła się inicjatywa obywatelska, której celem jest „wysadzenie” religii ze szkoły tylko dlatego, że jej poziom jest bardzo niski. Skąd ta wiedza? Nie ukrywam, że chętnie rozmawiam z ludźmi z tych środowisk i wtedy okazuje się, że nie tylko nie znają podstawy programowej, ale nawet nie wiedzą, iż ona jest i mamy program nauczania religii w szkole. Bazują na opiniach innych, na świeckiej intuicji, która często nie rozumie, na czym polega nasza obecność w szkole. Nasze „być” w polskiej szkole to integralne wychowanie całego człowieka ku pełni człowieczeństwa; wychowanie zmierzające do tego, żeby człowiek wiedział, po co żyje. Dlatego w życiu trzeba ciężko pracować, czasem nawet cierpieć. I żeby młody człowiek też wiedział, na czym budować dom, któremu na imię życie – czy na skale, czy na piasku. To, czego chce katecheza w szkole, to głównie pragnienie uformowania człowieka – dobrego, mądrego, otwartego, tolerancyjnego. Ale też gotowego bronić swoją wiarę.
roman.tomczak@gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się