- Najwięcej osadników przybywało na te tereny z Wielkopolski i Polski centralnej. To mit, że Kresowiacy przyjeżdżali tu niemal z automatu, utrwalony m.in. przez takie filmy, jak „Sami swoi” - tłumaczył mówił podczas spotkania w Zgorzelcu dr Radosław Domke.
Historyk odniósł się także do współczesnych odniesień przesunięcia zachodnich granic po Odrę i Nysę. Pojawiający się czasami problem z utożsamianiem się mieszkających tu Polaków z Dolnym Śląskiem skonfrontował z dumą Hiszpanów z konkwisty Grenady czy powrotem po tysiącu lat Żydów do Palestyny.
- Inni nie mają z tym problemów. Są dumni, że wrócili na ziemie ojców. Uważam, że i my powinniśmy zacząć czuć się Dolnoślązakami, choć wielu z nas już od dawna się za takich uważa - komentował.
Badacz mówił także m.in. o kulisach rozpętania wielkiej akcji propagandowej komunistycznego rządu, zachęcającej osadników do przyjeżdżania na te tereny, a także o tym, jak przebiegał proces wysiedlania stąd Niemców oraz stosunku państw zachodnich do ustalonego po konferencji w Poczdamie porządku w Europie.
- Ta, głównie plakatowa propaganda opierała się na czterech filarach: historycznym, gospodarczym, geopolitycznym i moralnym. Plakaty były prymitywne w wymowie, ale za to bardzo skuteczne dla doświadczonego wojną i w wielkiej części niepiśmiennego społeczeństwa. To m.in. dzięki temu tylko w 1945 r. na Ziemie Zachodnie przyjechało prawie 400 tys. osadników - mówił dr Domke.
Po interesującym wykładzie przyszedł czas na równie ciekawą część dyskusyjną. Widać było, że osoby biorące udział w spotkaniu nie były tam przypadkowo. Mówiono na tematy dotyczące zarówno wielkiej polityki powojennej w środkowej Europie, jak i o sprawach dotyczących poszczególnych regionów Dolnego Śląska czy nawet konkretnych miejscowości.
Jedną z podjętych kwestii było zasiedlanie po wojnie prawobrzeżnej części przedwojennego Gőrlitz, czyli dzisiejszego Zgorzelca. Uczony przypomniał, że miasto prawie zupełnie nie ucierpiało podczas wojny, dlatego było atrakcyjniejsze dla osadników od innych miejsc.
- Front przeszedł na północ od Zgorzelca i to uratowało miasto. Ale Gorzów, Gubin czy Kostrzyń zostały prawie doszczętnie zniszczone. To prawdopodobnie zdecydowało o wyborze Zgorzelca na miejsce podpisania pierwszego układu granicznego pomiędzy PRL i NRD w 1950 r. - przypomniał.
Spotkanie z dr. Hab. Radosławem Domke było częścią cyklu wykładów przygotowanych przez Muzeum Łużyckie z okazji 100. Rocznicy odzyskania niepodległości oraz 1000-lecia podpisania pokoju w Budziszynie.
Cały artykuł można przeczytać w najbliższym, 24. numerze "Gościa Legnickiego".