– Za ostatnie 100 zł, które miałem, kupiłem plecak i na drugi dzień rano wyszedłem na piechotę do Bośni – opowiada Bartek Krakowiak.
Przyjechał on do Bogatyni na zaproszenie duszpasterzy parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego. Z jej patronem łączą go dwie cechy – żyje „na maksa” i tak samo kocha Maryję. – Aż 57 dni szedłem jako najszczęśliwszy człowiek na świecie. Musiałem stracić wszystko, aby teraz mieć wszystko – tak o pieszej wędrówce do Medjugorja Bartek Krakowiak opowiadał w audycji „Nie święci garnki lepią”. 22-latek pokonał „z buta” 1300 km w poszukiwaniu Boga w swoim życiu.
Subskrybuj i ciesz się nieograniczonym dostępem do wszystkich treści